"Światła Września" - subiektywna opinia

(obrazek z: lubimyczytac.pl) 
Od Wydawcy:
Jest rok 1936, Simone Sauvelle po śmierci męża zostaje praktycznie bez środków do życia. Dzięki pomocy sąsiada udaje jej się dostać pracę jako ochmistrzyni normandzkiej rezydencji Lazarusa Janna, wynalazcy i właściciela fabryki zabawek. Pani Sauvelle wraz z dziećmi: 14-letnią Irene i młodszym Dorianem wyjeżdża do Normandii. Podczas pierwszej wizyty u gospodarza rodzina Sauvelle zostaje oprowadzona po części domu pełnego przedziwnych mechanicznych zabawek. Dowiaduje się również o dziwnej chorobie żony Lazarusa. Po pewnym czasie Irene zaprzyjaźnia się z Hannah, kucharką wynalazcy, dzięki której poznaje Ismaela. Kiedy Hannah zostaje odnaleziona martwa, Irene i Ismael postanawiają zgłębić tajemnicę jej śmierci. Aby tego dokonać, będą musieli rozwiązać szereg zagadek związanych z Lazarusem i jego żoną.

Ode mnie:
Jak pisałam w notce dotyczącej Więźnia nieba C. R. Zafon jest autorem, którego nie trzeba szczególnie przedstawiać. Można pokusić się o stwierdzenie, że znają go wszyscy, którzy czytają nawet niewiele lub chociaż trochę interesują się literaturą. Jednakże mnie  ten pisarz zainteresował stosunkowo niedawno, bo nauczona przykładem, że nie każdy bestseller spełnia moje oczekiwania postanowiłam nie "rzucać się" tak od razu na wszystko co określa się powyższym mianem. Jednakże Zafon został moim osobistym odkryciem i dzięki Więźniowi nieba oczarował mnie tak bardzo, że postanowiłam sięgnąć po kolejną książkę tego autora. Swoisty czar, który rzucił na mnie ten autor przy pierwszym moim spotkaniu z nim wzmocnił się jeszcze bardziej dzięki Światłom września.
Kiedy brałam do ręki kolejną książkę Zafona miałam większe obawy niż za pierwszym razem. Dlaczego? Otóż bałam się, że urok pierwszej fascynacji hiszpańskim pisarzem minie nieodwracalnie - tym bardziej, że sięgnęłam po powieść skierowaną do młodzieży, a literatura przeznaczona dla tej grupy czytelników w jakiś sposób nigdy nie spełniała moich oczekiwań. Na szczęście w tym przypadku było inaczej:). Każde kolejne przeczytane zdanie powodowało, że coraz bardziej zatracałam się w lekturze Świateł września – od wczoraj poświęcałam im każdą wolną chwilę, ponieważ wciągnęła mnie tak bardzo, że ledwo byłam w stanie myśleć o czymkolwiek innym. Powieść ta z charakterystyczną (chyba – bo co ja mogę wiedzieć po przeczytaniu zaledwie dwóch książek tego autora?) dla Zafona lekkością i magią, która przenosi nas w zupełnie inny świat – świat, który sprawia, że rzeczywistość wokół nas na chwilę znika i jest tylko ta niesamowita opowieść. Muszę przyznać, że po raz drugi dałam się porwać magii powieści i niemalże spacerowałam po Plaży Anglika i uciekałam przez mroczny kas przed złowieszczym cieniem. Mam nadzieję, że za jakiś czas moja fascynacja Zafonem przerodzi się w miłość do jego książek, a przynajmniej wszystko na to wskazuje...

P.S. Moją opinię o Więźniu nieba znajdziecie >>>TU<<<

Komentarze

  1. Ja czytam dosyć dużo (tak mi się wydaje) a nie słyszałam o tym autorze. Jednak z Twojej oceny wynika, że jest naprawdę świetny i powinnam żałować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuj - bo to na prawdę dobry autor.
      Tymczasem ja zaczęłam czytać kolejną jego książkę;p

      Usuń
  2. Czy jest naprawdę taka dobra? Jest lepsza od Mariny? Bo Marina mnie rozczarowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam Mariny, ale Światła września mi się podobały. Chociaż to tylko moja opinia.

      Usuń
    2. Czytałam Marinę i Światła Września. To naprawdę zależy od gustu, a w dodatku te dwie książki różnią się od siebie bardzo- przecież fabuła jest całkiem inna. Czytając Marinę, czekałam aż coś się stanie, w Światłach od razu wpadłam w wir wydarzeń :)

      Usuń
    3. Ja Mariny jeszcze nie czytałam, ale chyba to kwestia czasu.

      Usuń
  3. Ja zakochałam się w nim czytając Cień wiatru i to właśnie tę książkę uważam za najlepszą. Następnie Gra anioła i Więzień nieba będące uzupełnieniem pierwszej na nowo obudziły we mnie ten czar jakim darzy Zafon swoich czytelników. Marina być może dlatego, że jak sam pisarz twierdzi ma dla niego szczególne, wyjątkowe znaczenie, nie ze względu na walory literackie ale inne jemu znane, w mojej pamięci również zapisała się jako historia wyjątkowa.
    Jeśli ktokolwiek, czytający książki czy stroniący od nich, prosi mnie o polecenie jakieś wartej przeczytania, zawsze jest nią w pierwszej kolejności Cień wiatru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc bardziej podobał mi się "Więzień nieba" niż "Cień wiatru", ale każdy ma swoje upodobania, a Zafon stał się jednym z moich ulubionych autorów.

      Usuń

Prześlij komentarz