"Dziewczyna, która igrała z ogniem" - subiektywna recenzja;)


„Nie ma niewinnych. Chociaż można być w różnym stopniu odpowiedzialnym.”
Stieg Larsson

Jakoś tak mam, że bestsellery, o których jest głośno zawsze czytam po opadnięciu tego całego zamieszania wokół nich. Tak było z trylogią S. Larssona, w którą zaopatrzyłam się dopiero rok temu. Przy pierwszym podejściu do powyższej serii powieści nie byłam zachwycona tym autorem. Jednak czytając już Dziewczynę, która igrała z ogniem odniosłam już lepsze wrażenie.

W tej części poznajemy bliżej Lisbeth Salander, która zostaje wmieszana w brutalne potrójne morderstwo. Okazuje się, że kobieta ma mroczną przeszłość, z którą przyszło jej się zmierzyć po wielu latach. Dodatkowo dwie z trzech rzekomych ofiar Salander to dziennikarze, którzy są o krok od ujawnienia afery związanej z sekshandlem, w którą wmieszane są znane i wpływowe osoby. To jaką rolę odegrała w tych wydarzeniach główna bohaterka i Mikael Blomkvist musicie przekonać się sami. 

Ja osobiście mogę Wam powiedzieć, że dużo lepiej spędziłam czas przy tej części trylogii niż przy poprzedniej. Generalnie w przypadku Dziewczyny, która igrała z ogniem, jak również Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet dużym minusem jest to, że akcja rozkręca się jak dla mnie zbyt wolno. Mimo to fabuła jest na tyle interesująca, iż chciało mi się wracać do tej książki i spędzać z nią nawet kilka godzin z przerwą na pójście do łazienki, albo zrobienie sobie czegoś do picia;p. Będąc jeszcze w temacie minusów muszę przyznać, że jak dla mnie było za dużo tak zwanego product placement'u. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie skąd dany bohater ma meble, gdzie je śniadanie, albo pije kawę, bo to nie ma znaczenia dla fabuły, a mnie w ogóle nie interesuje. Wspominanie nazw sklepów mnie po prostu męczyło i irytowało, czasem miałam wrażenie, że Larsson mimochodem wspomni jakich kosmetyków używają jego bohaterowie, albo jakie fajki palą. 

Jednakże na szczęście w moim przypadku przeważyły plusy, jeżeli chodzi o tą książkę. A to chyba dlatego, że autor podejmuje dość poważny temat, który jak wiecie mnie interesuje - a mianowicie handel ludźmi. Otóż podczas lektury czytelnik uświadamia sobie, że zjawisko handu ludźmi i niewolnictwa wciąż istnieje w naszym świecie, mimo to, iż wydawałoby się, że żyjemy w cywilizowanych czasach. W ten proceder mogą być zamieszani nie tylko zwykli ludzie, ale też osoby, które odgrywają ważne role w społeczeństwie. I to chyba przerażało mnie najbardziej - że na ten proceder mimo wszystko można przymykać oczy. Myślę, że Stieg Larsson zrobił w tej kwestii sporo dobrej roboty, bo zwrócił uwagę na powyższy temat. Mam nadzieję, że wielu osobom przynajmniej dało to do myślenia - chcę wierzyć, że przynajmniej kilka osób dzięki tej powieści stało się ostrożniejszym chociażby przy załatwianiu sobie pracy za granicą. 

Poza tym postać Lisbeth Salander nadaje charakter tej powieści. Jest ciekawa, tajemnicza, silna, zdeterminowana i daje do myślenia. Mikael Blomkvist nadal irytuje, ale na szczęście ta postać nie dominuje w powieści, więc nie wkurzała mnie za bardzo;p. Poza tym inni bohaterowie wDziewczynie, która igrała z ogniem sprawiają, że książkę czyta się momentami z zapartym tchem. Szczerze mówiąc po skończeniu lektury miałam ochotę sięgnąć po ostatnią część trylogii, jednak mam jeszcze przynajmniej dwie książki do przeczytania na już, więc muszę odłożyć w czasie czytanie Zamku z piasku, który runął.  Jednak jestem pewna, że lektury ostatniej części nie będę odwlekać długo w czasie;). 

Podsumowując: 
Dziewczyna,  która igrała z ogniem nie jest idealną powieścią - Mikael dalej irytuje; w moim wydaniu zdarzały się literówki; product placement jest zbyt nachalny...jednak trzeba przyznać, że ta książka ma w sobie coś, co sprawia, że czyta się ją z przyjemnością i ma się ochotę na kolejną część - ja na pewno sięgnę po kolejną powieść Larssona już niebawem.


A Wy czytaliście może już, którąś z książek?
A może widzieliście ekranizację?

& Natalia Tw. 
Recenzja ukazała się również na blogu Mój Portret. 

Komentarze