"Błędny rycerz" M. Bajor, recenzja

Nie samą książką Czytacz żyje, dlatego też postanowiłam dzisiaj napisać kilka słów na temat płyty Artysty, który jest dla mnie bardzo ważny i wciąż do niego powracam. Ten tekst pojawił się również na moim prywatnym blogu, ale chciałabym się nim i z Wami podzielić.

Jak pewnie wiedzą Ci, którzy mnie znają osobiście, w moim domu od zawsze gościła różnorodna i dobra muzyka. Do tej pory pamiętam, jak moi rodzice mieli pokaźną kolekcję kaset, którą zabrali ze sobą jak się wyprowadzali. na wieś. Ja wyrastając w otoczeniu muzyki i książek sama teraz dorabiam się własnej audioteczki i biblioteczki, co mnie bardzo cieszy, chociaż jest dość kosztownym hobby;p. 

Póki co największą część mojej małej kolekcji płyt zajmują płyty Michała Bajora, do który mam bardzo emocjonalny i sentymentalny stosunek. 

Zaczęło się od Festiwalu Piosenki Zaczarowanej (czy jakoś tak), który jest organizowany przez fundację Anny Dymnej i od piosenki, którą śpiewał z jedną z uczestniczek - "Nasza niebezpieczna miłość". Ten utwór chodził za mną bardzo długo, aż w końcu zawitałam w sklepie z płytami i wyszłam z niego z płytą Bajora ze Złotej Kolekcji zatytułowaną "Błędny rycerz". Padło na nią, bo to była jedyna płyta tegoż artysty w sklepie, a ja stwierdziłam, że w sumie czemu by nie zacząć od składanki? 


Na płycie "Błędny rycerz" znajdziemy przekrój piosenek Bajora z pewnego okresu, który pozwala nam sobie wyrobić ogólny pogląd na działalność artystyczną danej osoby. I po przesłuchaniu tej płyty przepadłam doszczętnie;]. Piosenki Bajora zaczęły mi towarzyszyć tam gdzie mogły i kiedy tylko mogły. Słuchałam ich w drodze na uczelnie, nuciłam pod nosem i torturowałam Bajorem wszystkich domowników;p. Uwielbiałam nie tylko "Naszą niebezpieczną miłość", ale też "Nie opuszczaj mnie", "Błędnego rycerza", "Nie chcę więcej" i kilka innych. Muszę przyznać, że Bajor ostatecznie ukształtował moją wrażliwość na muzykę i muszę przyznać, że przez to nie uchodzę do końca za normalną pod tym względem, chociaż wyrobiła mi się zdolność do wyszukiwania oryginalnych wykonawców, którzy faktycznie sprawiają, że odpływam i coś wnoszą do mojego życia. Osobiście nie wyobrażam sobie tego, żebym nie znała muzyki Garreta czy nie słuchała m. in. K. Prońko, albo M. Grechuty...mam nadzieję, że za jakiś czas będę miała płytotekę przynajmniej tak dużą jak mój aktualny księgozbiór;]. 

Komentarze

  1. Ja należę do jednej z tych osób, które zawsze wybiorą kupno książki, kiedy muszę zdecydować na co wydam ostatnie grosze. Płyty są dla mnie za drogie, więc posiadam tylko te z prezentów i raczej nie zbierze się z tego płytoteka. Chyba, że odziedziczę tę po moim ojcu. :)

    Natalio! Co się stało? Przepraszam za czepialstwo, ale strasznie ci przecinki nie zagrały w tym wpisie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też, tak mam i zawsze wybiorę książkę zamiast płyty. Co do przecinków to przejrzę, bo czasami moje gapiostwo nawet mnie zadziwia;p

      Usuń

Prześlij komentarz