Yrsa Sigurðardóttir, "Pamiętam Cię"

Nie jestem fanem horrorów. Ba, nie jestem nawet fanem książek! Siłą mnie zmusili - szydzili ze mnie, chcieli poróżnić z przyjaciółką i pobić. Być może jednak dobrze zrobiłem czytając książkę "Pamiętam cię", autorstwa islandzkiej pisarki Yrsy Sigurðardóttir. Dzięki podporządkowaniu się grupie uniknąłem losu, który spotkał jednego z bohaterów powieści. Jednakże, wbrew pozorom - to nie owy prześladowany nieszczęśnik jest tu najważniejszy.
Pisarka zaprezentowała nam dwie historie rozgrywające się mniej więcej w tym samym czasie. W pierwszej historii widzimy troję przyjaciół: małżeństwo wraz z owdowiałą przyjaciółką. Przypływają na wyspę do opuszczonej osady w celu remontu nabytego domu, a następnie (jak to każdy marzy) zrobienia z tego świetnego interesu. Nie robią na nich wrażenia złej sławy posiadłości i losu poprzedniego właściciela domu. Trafiając na odludzie w środku zimy okazuje się, że nie byli dobrze przygotowani na tą przygodę, gdyż brakuje im niemal wszystkiego. Wkrótce okazuje się, że głód, zimno, ból i bezsenność to naprawdę ludzkie codzienności w przeciwieństwie do szaleństwa, do którego doprowadza ich nietypowy lokator. Głównym bohaterem drugiej historii jest lekarz psychiatra, którego rutyna pracy pogłębiana jest przez osobistą tragedię. Jego syn zaginął, jego żona wpadła w obsesję po tej stracie, a pacjenci dzielą się z nim opowieściami o podobieństwach przypadku dewastacji szkoły w miasteczku sprzed kilku dekad i współczesnej.
Z pozoru dwie różne historie zazębiają się na koniec. Fan horrorów pewnie się domyśli, że bez powodu pewne kwestie nie padają. Yrsa dobrze się spisała. Jedynie słaby umysł (taki jak mój) potrzebuje dłuższego czasu by zrozumieć, że to świetna historia. Znajduje się tu wiele składowych na dobry horror, np.: duszna atmosfera napięcia i oczekiwanie na nieuniknione, wizje i omamy, "Hitchcockowe trzęsienie ziemi" na początku i klasyczne "ja wam jeszcze pokażę" na koniec, spisek losu i ciąg zbiegów okoliczności, które czekają, aż ktoś przerwie to pasmo nieszczęść. Jak to mówią: "historia lubi się powtarzać, ponieważ za pierwszym razem nikt nie słuchał". Takie powinno być motto tej książki. Innym pojedynczym hasłem może być "karma" - dostajesz to na co zapracowałeś swoimi czynami. Wątki prawdy i kłamstwa są przeciwstawiane (nie)sprawiedliwości z zaświatów. Cena jaką płacą bohaterowie książki jest wysoka - w końcu to codzienność okraszona motywami paranormalnymi. Można jeszcze dopasowywać wiele różnych sloganów, ale te nie oddadzą charakteru gatunku, gdyż brzmią jak anegdota.
W powieści nie podobają mi się jednak charaktery postaci. Albo są one płytkie, albo genialne proste, choć na przykładzie bezwzględności i egoizmu trudno mi orzec genialność postępowania. Z pozoru nie ma tu złych postaci, te dobre mnie trochę przekonują (wrodzona empatia), a głupie przerażają. Czeka mnie nadrobienie zaległości w dziełach grozy. Z moim prywatnym podejściem do głupoty - sprawiedliwości stanie się zadość w każdej powieści.
Z tej historii wynoszę jeden pewnik - stary, opuszczony dom w cichej okolicy na pewno będzie świetnym interesem, na resztę swoich dni.

Kamil

Komentarze