Marissa Meyer, "Cinder"

Nie wiem jak jest u Was, ale mój gust czytelniczy dopiero w ostatnich latach jakoś się ukształtował. Owszem wcześniej miałam jakieś określone typy książek, które lubię, jednak do niedawna miałam szersze zainteresowania jeżeli chodzi o literaturę i chętniej eksperymentowałam z książkami z gatunków, po które zwykle nie sięgam. Obecnie wyklarowały mi się zainteresowania i jestem bardziej świadoma jakie książki mi się podobają, a które nie.

Ostatnio również stwierdziłam, że życie jest zbyt krótkie, żeby poświęcać czas na powieści, które nie leżą w kręgach moich zainteresowań lub ledwo w nie się łapią. Dlatego też przestałam się nad sobą znęcać i sięgnęłam w końcu po "Cinder" Marissy Meyer.

Rzecz dzieje się w orientalnym Pekinie przyszłości, który przynosi barwny, hałaśliwy krajobraz miasta, który ciekawi wielu Europejczyków. Wraz z Cinder - główną bohaterką, która jest mechanikiem  znajdujemy się w zdziesiątkowanym przez śmiertelną plagę mieście. Dziewczyna jest cyborgiem o tajemniczej przeszłości, a jednocześnie obywatelem drugiej kategorii. Dodatkowo sprawę komplikuje nałożone piętno nałożone na nią przez macochę, jakoby była wina śmierci swojej przybranej siostry. W jej życiu niespodziewanie pojawia się książę, który nalega, aby wybrała się z nim na bal. To jednak niemożliwe chociażby ze względu na to, że jest cyborgiem. 

Powyższa historia zawiera w sobie tyle z oryginalnej baśni, że niesamowitą rozrywką jest już samo porównywanie obu opowieści. Wraz z Cinder przeżywamy jej rozterki oraz usiłujemy sobie poradzić z brutalną rzeczywistością. Świat wykreowany przez autorkę wciąga i sprawia, że chce się więcej i zdziwieniem reaguje się na szybki koniec... 

"Cinder" urzekła mnie dość mroczną i niepocieszającą wizją przyszłości, w której panuje przeludnienie i choroba, na którą tak na prawdę nie ma lekarstwa. Kiedy czytając tą powieść przymykałam oczy widziałam obraz futurystycznego, przepełnionego miasta, które jest zanieczyszczone, a jego mieszkańcy usiłują sobie radzić z otaczającą ich rzeczywistością. Jedyną oazą wydaje się pałac, bo z miejsca, na którym stoi Nowy Pekin nabiera blasku. 

Marissa Meyer stworzyła magiczną historię, w której obok ludzi funkcjonują cyborgi, androidy i kosmici. I mimo to, że główny motyw jest nam tak dobrze znany, to cala otoczka powieści nie pozwala o niej zapomnieć. Na pewno w dość szybkim tempie sięgnę po kolejną część "Sagi Księżycowej" i mam nadzieję, że mimo wszystko zostaną przetłumaczone kolejne części...inaczej będę musiała nadrobić zaległości z angielskiego i zaopatrzyć się w anglojęzyczne części;]

Tak swoją drogą Was też irytuje, jak wydawnictwa zaczynają publikować jakąś serie i jej nie kończą?

Komentarze