M. Druon, "Królowie przeklęci"

Ostatnio bardzo ubolewam nad tym, że nie mam zbyt wiele czasu na czytanie, co przysparza mnie czasem o głód porównywalny z tym nałogowym. To objawia się nadmierną nerwowością i przymuleniem. Ale co zrobić...mam zaledwie 2 dni wolne w tygodniu i przeważnie chodzę na drugie zmiany i kiedy chciałabym skończyć rozpoczętą książkę czas najwyższy iść do pracy. Jednak jakąś książkę wiecznie mam ze sobą i zawsze po nią sięgam, kiedy mam tylko czas....mimo to marzy mi się taki dzień, w którym nie będę musiała nigdzie iść czy jechać i będę mogła zaspokoić swój książkowy głód. 

Przez niespełna miesiąc czytałam pierwszy tom "Królów przeklętych" autorstwa M. Druon, co woła o pomstę do nieba, bo zwykle pochłonęłabym ich dużo szybciej. Jednak było tyle rzeczy ważniejszych od czytania, że po prostu nie dałam rady...a zarywać nocy, kiedy pracuję z trudną młodzieżą nie umiem i nie mam zamiaru się naumieć. Jednak wracając do "Królów przeklętych"...



Otóż nie jest tajemnicą, że George R. R. Martin wzorował się m. in. na tej książce pisząc swój cykl "Gra o tron", jak sam pisze: "W "Królach przeklętych" jest wszystko. Królowie z żelaza, zamordowane królowe, bitwy, zdrady, kłamstwa i żądze, oszustwo, rodowe rywalizacje, klątwa templariuszy, podmienione niemowlęta, wilczyce, grzech i miecze oraz wielka dynastia skazana na upadek. A wszystko to (no, prawie wszystko) zaczerpnięte żywcem z kart historii. I wierzcie mi: rody Starków i Lannisterów nie mogą się nawet równać z Kapetyngami i Plantagentami."

Brzmi zachęcająco dla każdego miłośnika "Gry o tron" i/lub historii. Ci z Was, którzy czytali już serię G. R. R. Martina i ja polubili na pewno odnajdą się w klimacie "Królów przeklętych" i z łatwością odnajdą momenty, które zainspirowały autora "Gry o tron". Fakt, że książka jest przewidywalna dla tych wszystkich, którzy chociaż trochę znają historię, jednak intrygi knute przez poszczególnych bohaterów sprawiają, że czyta ją się z przyjemnością i z chęcią do niej wraca. Właściwie chyba klątwa templariuszy obok podobieństwa do "Gry o tron' przyciągnęła mnie do tej książki najbardziej, bo mogłam przyjrzeć się jej nieco bliżej...chociaż tortury z popełnione na poszczególnych bohaterach też były nie bez znaczenia. 

W trakcie czytania tej książki często kibicowałam jednym bohaterom i cieszyłam się, kiedy innym nie powodziło się tak dobrze jakby tego sobie życzyli. Maurice Druon bardzo sprawnie ubrał w słowa historię, która się wydarzyła na prawdę. Szczęśliwie muszę przyznać, że "Królowie przeklęci" stanowią ciekawy kontrast do tych wszystkich nudnych książek historycznych i lekcji historii, które do tej pory przeszłam:)...drugi tom już czeka na swój czas u mnie na półce, a ja już nie mogę się doczekać ostatniego tomu tej trylogii. Dzięki "Królom przeklętym" na pewno bardziej zainteresuję się tamtym okresem historycznym.

Komentarze

  1. Królowie przeklęci już od jakiegoś czasu czekają grzecznie na półce. Chyba nadszedł czas, aby w końcu się za nich zabrać :) Szykuje się smakowita lektura... :D
    Trafiłem na Twój blog po raz pierwszy, ale z pewnością jeszcze często będę tu wracał :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D
    http://mybooktown.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się spiąłeś, przeczytałeś i Ci się podobało;)

      Usuń

Prześlij komentarz