Ulubieńcy marca 2016

Witajcie, 
na początku roku zaczęliśmy nowy cykl o kulturowych ulubieńcach. Dzisiaj chcielibyśmy się podzielić z Wami kolejną częścią tego, co ostatnio chwyciło nas za serducha. 


Na początek "Nazywam się numer cztery":


Tą książkę opisywała niedawno Alicja >>>KLIK<<<, która krótko pisze o niej tak: 

"Tak to bywa, że książki, które na początku się odrzuca, okazują się perełkami, jak właśnie ta. Spodobało mi się w niej to, że wszystkie trudne i dosyć ciężkie wydarzenia dziejące się podczas rewolucji kultualnej, zostały opisane przez autorkę z perspektywy jej ówczesnego wieku, a to oznacza, że nie są ciężkie w odbiorze, są pozbawione moralizowania. Mimo to, iż faktycznie później robi nam się żal, że autorka musiała przeżyć takie rzeczy. Wydaje mi się, że może ona uczyć tego, by się nie poddawać mimo, że sytuacja wokół nie daje zbyt wiele swobody, jest się obciążonym emocjonalnie przez wcześniejsze straty i niepowodzenia, a jednak idzie się dalej, przyjmując to co się dzieje, próbować się w tym odnaleźć i dzięki temu wygrać życie." 
Więcej na pewno znajdziecie w podlinkowanej wyżej notce :). 

Czymś ulubionym na pewno jest recital Michała Bajora, na którym byłam w marcu. 

 

Dla mnie to było niezapomniane wydarzenie oraz jedno ze spełnionych marzeń. Mam jednak nadzieję, że nie byłam ostatni raz na koncercie mojego ulubionego Artysty. Więcej macie >>>TU<<<

Ostatnią rzeczą w naszym zestawieniu ulubieńców są "Małe mroczne kłamstwa" autorstwa S. Bolton


O tej książce też już Wam pisaliśmy >>>TU<<<. Osobiście mam wrażenie, że każda książka tej autorki rozpiernicza system, bo to nie tylko wciągające kryminały, ale przede wszystkim książki, które podejmują trudne społecznie tematy. "Małe mroczne kłamstwa" na prawdę dają po garach - więcej dowiecie się z podlinkowanej notki;]. 

Dajcie znać czy coś Was zainteresowało;). 
Pozdrawiamy ciepło;)

Komentarze