R. Lewandowski, "Wikingowie. Wilcze Dziedzictwo"

 Bardzo lubię motywy wikingów zarówno w literaturze, jak i w filmach czy serialach. Z narzeczonym jesteśmy na bieżąco z losami Ragnara Lothbroka niecierpliwie wyglądamy kolejnego odcinka i sezonu serialu. Dlatego też z chęcią sięgnęłam po tytuł "Wikingowie. Wilcze dziedzictwo", tym bardziej, że jest ona promowana jako pierwszy tom polskiej "Gry o tron". 

Książkę Radosława Lewandowskiego polecają czołowi polscy autorzy fantasy. „Podobno nieprawdą jest, że autor to prawdziwy Wiking. Jednak czytając »Wilcze dziedzictwo« śmiem w to wątpić. Jeśli szukaliście polskiej »Gry o tron«, możecie przestać. Lewandowski to nasz George R.R. Martin”  –  pisze Andrzej Ziemiański. Jarosław Grzędowicz rekomenduje: „Lewandowski pisze o X-wiecznych żeglarzach-wojownikach z takim znawstwem, jakby się pomiędzy nimi urodził”. Od pierwszych stron książka przenosi w barwny, choć okrutny świat Wikingów – ludzi, którzy ze śmiechem na ustach szli na spotkanie śmierci. Tłem dla pasjonującej, trzymającej w napięciu akcji są wielkie lądowe i morskie bitwy, wspaniałe zwycięstwa i dotkliwe klęski, tajemne groty wypełnione nieprzebranymi skarbami, gorąca miłość i młodzieńcze zauroczenia. Szaleńcza odwaga i niewyczerpana żądza władzy, chciwość i bezwzględność, ciekawość świata i chęć podporządkowania go sobie – w tej książce jest wszystko, co składa się na legendę Wikingów, a także dużo więcej: opowiedziane ze swadą ludzkie losy, historie o miłości i nienawiści, dzieje wielkich przyjaźni i nikczemnych zdrad, a także makiaweliczny świat walki o władzę, nieustannych intryg i nietrwałych sojuszy.  Europa Północna, X wiek. Szwedzi, Norwegowie i Duńczycy od lat toczą między sobą krwawe wojny o ziemię, bogactwa i honor. Ambicje Wikingów sięgają również daleko poza granice skutej lodem Skandynawii. W poszukiwaniu nadziei, której brakuje w ubogiej w żyzne ziemie i przeludnionej ojczyźnie, narody północy wyruszają na łupieżcze zamorskie wyprawy. Niczym biblijny Dawid przed Goliatem, stają naprzeciw europejskich potęg i waląc toporami w drewniane bramy żądają okupu: danegeld. Autor zabiera czytelnika na Półwysep Skandynawski, Iberyjski –  w surowy świat chrześcijańskiego królestwa Leónu i barwny muzułmańskiego Emiratu Kordoby, a także do Ameryki Północnej – w świat Indian z wymarłego już dzisiaj, północnoamerykańskiego plemienia Beothuk, żyjących na Nowej Fundlandii i Inuitów, których spotykają na swojej drodze wikińscy odkrywcy. 
Powieść „Wikingowie. Wilcze dziedzictwo” to pierwsza część trylogii opowiadającej o X-wiecznej Europie – początek doskonale zapowiadającej się serii, która z pewnością zainteresuje zarówno miłośników powieści historycznych, jak i wielbicieli fantastyki.  I nie tylko – wartka akcja, kopalnia doskonale udokumentowanej wiedzy o dawnych czasach, galeria niezwykłych, zapadających w pamięć postaci to rewelacyjna rozrywka dla wszystkich miłośników pisanej z rozmachem i fantazją literatury przygodowej. Książka Radosława Lewandowskiego to doskonale wyważona mieszanka historii z fikcją literacką najwyższej, światowej próby. 

Po takich rekomendacjach ciężko powstrzymać się od sięgnięcia po powyższą książkę, tym bardziej przy założeniu, że jesteśmy zainteresowani wikingami. Sama w ferworze obowiązków i zmian, które towarzyszyły mi przez ostatni miesiąc nie mogłam się doczekać, aż w końcu będę mogła sięgnąć po "Wikingów". Kiedy zaczęłam czytać tą powieść z zapałem czytałam opisy bitew i cieszyłam się z licznych zmian akcji, co nawet podtrzymywało moje zainteresowanie. Jednak niestety malało ono z każdą kolejną stroną. Zaczynało mi brakować tego czegoś co sprawia, że książka z przeciętnej staje się wyjątkową. Może to kwestia stylu autora, albo przydługich zbędnych (jak dla mnie) opisów? Nie wiem. Moim zdaniem ta książka jest bardzo nierówna. Są momenty, które czyta się z zapartym tchem, ale jest ich zbyt mało, żebym mogła nazwać tą książkę wystarczająco dobrą. Dodatkowo w moim egzemplarzu jest dość dużo literówek - chociaż mam nadzieję, że to tylko wina tego, że w posiadaniu mam egzemplarz recenzencki, który mógł jeszcze nie widzieć korektora na oczy;] (oby!). 

Moim zdaniem autor ma potencjał, ale uważam, że jeszcze sporo pracy przed nim. Z recenzji, które z ciekawości przejrzałam przed napisaniem tej opinii wynika, że "Wikingowie. Wilcze Dziedzictwo" to książka, którą się kocha lub nienawidzi, dlatego też zanim ją całkowicie przekreślicie poszukajcie fragmentów w sieci, a później wydajcie na nią ostateczny wyrok;). Ja tymczasem korzystając z wolnego dnia lecę zacząć następną książkę :D. 

Komentarze

  1. Plagiat? http://mojportret.blogspot.com/2016/05/r-lewandowski-wikingowie-wilcze.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbyś nie zauważył pod oboma postami jest ten sam nick, więc jak może być plagiat? Stalowi Czytacze to blog grupowy, więc często po prostu wrzucamy recenzje/opinie o książkach z naszych głównych blogów, bo po co pisać to samo innymi słowami? Tak samo jak ktoś coś pisze tu to nie widzę problemu, żeby miał opublikować tekst u siebie, bo nie zawsze nasi czytelnicy wchodzą też na Stalowych Czytaczy ;].

      Usuń
    2. To nie był atak z mojej strony, a jedynie wyraz troski.

      Usuń
    3. No mam nadzieję;). Tyko zawsze upewniaj się czy popatrzyłeś na autorów, bo może się okazać, że to rozwiąże sprawę ;).

      Usuń

Prześlij komentarz