Stefan Darda, "Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót"

Jednym z pierwszych polskich autorów do których się przekonałam jest Stefan Darda. To autor szczególnie mi bliski, ponieważ pochodzi z miejscowości znajdującej się stosunkowo blisko mojego miejsca zamieszkania. Po przeczytaniu "Domu na Wyrębach" i "Nowego domu na Wyrębach" wiedziałam, że w ciemno zacznę sięgać po każdą kolejną powieść powyższego pisarza. Zatem kiedy nadarzyła mi się okazja do sięgnięcia po "Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót" z chęcią to zrobiłam.
nowa książka Stefana Dardy
Olgierd Lang - znany przemyski fryzjer popełnia samobójstwo w dniu, w którym jego niesłusznie skazany na długoletnią odsiadkę siostrzeniec opuszcza zakład karny. Jakub Domaradzki nie może uwierzyć, że jego wuj dobrowolnie targnął się na swoje życie. Dodatkowo zmarły mężczyzna zostawia list pożegnalny, który mnoży znaki zapytania. 

Wszelkie tropy prowadzą do najcenniejszego zabytku Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, z którym wiąże się tajemnicza historia.

Najnowsza książka Stefana Dardy zawiera w sobie wiele elementów powieści obyczajowej, co jak wiecie nie zawsze przypada mi do gustu. Jednak w tym przypadku stało się inaczej i to z kilku powodów. 

Znaczna część fabuły "Przebudzenia zmarłego czasu" rozgrywa się w Przemyślu, który leży stosunkowo blisko mojego miejsca pochodzenia i zamieszkania. Czasem nawet bywałam przejazdem w tym mieście. I chyba właśnie dlatego ta książka wzbudza we mnie pewne sentymentalne emocje oraz przywołała kilka wspomnień.  Poza tym wprowadzenie przez autora elementów związanych z historią Przemyśla sprawiło, że czytałam tą książkę z jeszcze większym zaciekawieniem. 

Cała historia jest podszyta nutką tajemniczości. Dodatkowo autor świetnie potrafi budować napięcie, które mimo nieśpiesznej akcji czuć coraz bardziej z każdą kolejną przeczytaną stroną. 

Muszę Wam powiedzieć, że Przemyśl do tej pory kojarzył mi się z małym i nieciekawym miasteczkiem. Jednak muszę Wam przyznać, że po przeczytaniu powyższej książki już nigdy nie będę patrzeć na to miasto tak samo. Swoją drogą zaczęłam mieć coraz większą ochotę na wycieczkę do Przemyśla - chociażby tylko w celu zobaczenia przemyskiej gemmy. 

"Przebudzenie zmarłego czasu" stało się dla mnie czymś więcej niż tylko świetną książką będącą początkiem serii. Jest też dla mnie niesamowitą inspiracją do świeższego spojrzenia na swój region oraz zdobywania nowych informacji na jego temat. Tymczasem mam nadzieję, że kolejne części powyższej historii będą ukazywać się w rozsądnych odstępach czasu, bo już nie mogę się ich doczekać ;). 

Komentarze

  1. Mój narzeczony właśnie czyta tę książkę i jest nią zachwycony. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Przemyśl! rodzinne miasto mojej mamy. Już zapisuję sobie tytuł do kolejki czytania :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz