"Dogonić rozwiane marzenia" Elizabeth Flock


Od wydawcy:
Poruszająca opowieść o tym, jak trudną sztuką jest pogodzenie się z losem, którego czasami nie sposób zmienić.
Każdy dzień Samanthy Friedman jest taki sam. Kiedyś niezależna i odnosząca sukcesy, dziś jest przede wszystkim mamą trójki dzieci. Zajęta wypełnianiem nudnych domowych obowiązków, musi wciąż przypominać sobie, że parę lat temu tego właśnie najbardziej pragnęła. To, co wydawało się spełnieniem marzeń, stało się męczącą codziennością. Odpowiedzialność za podjęte decyzje przytłacza ją coraz bardziej.
Cammy, 17-letnia córka Samanthy, przechodzi okres buntu. Poczucie wyobcowania nasila się, kiedy Cammy dowiaduje się, że została adoptowana. Szuka akceptacji, obracając się w podejrzanym towarzystwie. Wszystkie swoje przeżycia opisuje w dzienniku – poetyckim zapisie bolesnej samotności.
Matka i córka - obce dla siebie, marzą o tym samym. Dla Samanthy ucieczką od rzeczywistości są spotkania z przystojnym nieznajomym, podsycane pragnieniem, by poczuć cokolwiek. Dla Cammy obsesyjne poszukiwania biologicznej matki i wiara, że stworzą udaną rodzinę. W rozpaczliwym buncie sięga po narkotyki i szuka bliskości w przygodnym seksie, by wreszcie nic nie czuć.
Punktem zwrotnym dla Samanthy i Cammy okaże się dzień, który miał niczym nie różnić się od poprzednich. Dzień pełen dramatycznych wydarzeń, które zmienią ich życie na zawsze.

Ode mnie:
Historia ukazana oczami matki i córki.
Samantha jest typową mężatką, zajmuje się domem, dziećmi. Jednak doskwiera jej brak bliskości ze strony męża oraz bunt córki. Czuje, że jej małżeństwo powoli się rozpada. Nie mieszka z mężem tylko z mężczyzną którego poślubiła – tak to myślę można określić. Czuje, że jej życie to rutyna, która nie pozwala jej się rozwinąć. I nagle spotyka jego – nieznajomego, który okazał jej zainteresowanie, który sprawił, że znów zaczęła żyć. Los zaczął być jakby bardziej przychylny.

Jest i świat córki – Cammy, adoptowana córka narkomanki. Dziewczyna, odkąd dowiedziała się o tym że jest adoptowana, czuje się z tym źle; uważa, że jest tylko dodatkiem do życia swoich przybranych rodziców, lub wręcz gwarancją, która miała zapewnić im dobre relacje; obsesyjnie szuka matki; szuka ją w marzeniach, szuka i w rzeczywistości, posuwając się nawet do fałszerstwa. Chce odnaleźć matkę, bo w jej marzeniach mogą stanowić szczęśliwy dom. Z czasem jednak zaczyna mieć wątpliwości, odkąd dowiaduje się, kim była i jak postępowała. Uzależnienie, w które wgłębia się coraz bardziej, rujnuje jej wnętrze oraz organizm, sprawia że zaczyna być obojętna na świat.

Obie podejmują ważne decyzje – Sam by rzucić męża, Cammy by szukać biologicznej matki;
Wydaje się, że te dwa światy, które istnieją całkiem obok siebie, mogłyby współdziałać. Możliwe, że wszystkie rozterki znikłyby, gdyby tylko obie, matka i córka, zdecydowały się szczerze porozmawiać. Być może rozmowa uchroniłaby je od tragicznego zakończenia... po prostu rozmowa. Tylko tyle. Aż tyle.

I nagle jedno zdarzenie, jeden moment zmienia wszystko. Zdarzenie, które niejako pomaga w podjęciu ich decyzji.
Cammy już wie, że nie czuje nic do biologicznej matki; teraz wie, że jej prawdziwą matką jest Sam.
Sam szuka ciepła w ramionach kochanka, jednak okazuje się, że jego uczucia do niej są inne niż deklarował; mimo tego, podejmuje decyzję, którą powinna była podjąć już dawno.
Wie, że przed nią długa droga, jednak chce nią pójść. Mimo iż jest dłuższa i cięższa, prowadzi do szczęścia. Może to właśnie ta droga pomoże jej dogonić rozwiane marzenia...

Książka ciekawie napisana, na początku daje ogląd na to, jak bardzo różnią się problemy mężatki i nastolatki. Osobiście na początku bardzo zainteresowało mnie życie Cammy, coś jak studium przypadku uzależnionej nastolatki.
Z czasem książka wciąga ukazując coraz to większe powiązania obu światów. W pewnym momencie czytelnik zadaje sobie pytanie – czy tak trudno jest ze sobą porozmawiać, by poznać rozterki drugiej osoby? Ale czasem bywa, że co dla osób trzecich jest prostym wyjściem, dla osób zaangażowanych może wymagać zbyt wiele wysiłku...
Przy końcu akcja przyspiesza, by nareszcie zaskoczyć nas przez jeden, jedyny moment, który zmienia wszystko. Pokazuje jak mało potrzeba by przyznać się przed sobą do prawdy i jak wiele jednocześnie. Daje do myślenia; próbuje skłonić czytelnika do zastanowienia się czy rzeczywiście warto tkwić w jednym punkcie, gdy można pójść o krok dalej; czy tylko dramatyczne zdarzenia są w stanie otworzyć nam oczy i wstrząsnąć by w końcu odwrócić się od tego co było i pójść właściwą drogą?

Komentarze