Yrsa Sigurdardóttir, "Niechciani", recenzja

"Niechciani" to moje kolejne spotkanie z twórczością Yrsy Sigurdardóttir.

Tym razem autorka przenosi nas do Krókur, gdzie w latach 70. ubiegłego wieku, małżeństwo prowadzi dom wychowawczy. Już od początku czuć, że coś w tym miejscu jest nie tak, a za chwilę wydarzy się coś strasznego. Yrsa powoli odkrywa nam tajemnice bohaterów i buduje napięcie. Równolegle w teraźniejszości śledzimy losy Ódinna, który po śmierci byłej żony zajął się córką.

Pewnego dnia Ódinn dostaje w pracy projekt, który ma się zakończyć raportem o działalności wyżej wspomnianego domu wychowawczego. w pewnym momencie losy bohaterów zaczynają się przeplatać a atmosfera staje się coraz gęstsza. Yrsa powoli odkrywa przed nami mroczne wydarzenia oraz ciemne strony charakteru poszczególnych bohaterów. Poza tym opisując teraźniejsze wydarzenia autorka ukazuje nam losy niektórych postaci z Krókur i osób, które są z nimi związane. Jednak nie odkrywa tego przed nami od razu. 

Sądząc z okładki i tego co jest na niej napisane liczyłam na mroczną i trzymającą w napięciu historię. Jednak dostałam nie to czego oczekiwałam, bo ta książka nie jest tak mocna jak ją malują. Jak wspomniałam wcześniej autorka bardzo sprawnie buduje napięcie - ciągle czuć, że coś się wydarzy. I chociaż wydarzenia opisywane przez Yrsę Sigurdardóttir są mroczne i wprowadzają nas w najciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy to jednak odnosi się wrażenie, że gdzieś już to wszystko było. Kiedy dochodzi się do końca czuję się lekki zawód, bo mimo to, że zakończenie z lekka budzi strach to nie, aż w takim stopniu jak tego byśmy oczekiwali. Fakt, że bohaterowie zadziwiają nas w kilku miejscach i nawet zdarza im się budzić grozę sprawia, że nie besztam tej książki całkowicie z błotem, bo ma dobre momenty. Poza tym autorka po mistrzowsku łączy wątki, książka jest spójna i łatwo się czyta. Nie wiem jednak czy to wszystko jest warte tego całego zamieszania, bo uważam tą powieść za całkiem przeciętną - czyli taką, która jest ok, ale szału nie robi. 

"Niechciani" podobno mają być lepsi od książki "Pamiętam Cię", jednak to ta druga książka bardziej mnie wciągnęła i czytałam ją z większym napięciem. Z opisów na okładce atakują nas wypowiedzi zachwalające książkę, co (jak już pisałam wcześniej) spowodowało, że pochodziłam do niej z wielkim entuzjazmem. Jednak niestety okazało się, ze "Niechciani" są dobrą, aczkolwiek nie porywającą historią, którą spokojnie można czytać w samotne wieczory (no chyba, że na prawdę macie bardzo słabe nerwy). Osobiście mam nadzieję, że ta historia jest tylko lekkim spadkiem formy pani Yrsy i następna powieść będzie dużo lepsza. 

Komentarze

  1. Mocna nie jest, ale całkiem wciągająca. zakończenie mrozi krew w żyłach:) Ja jestem na tak! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz