A. Piper, "Demonolog"

Są takie książki, którymi wielu się zachwyca...chociaż kilku tylko lubi - niekoniecznie z wielkimi zachwytami;) Do tej grupy często też należą powieści, na które długo ostrzycie sobie pazury i kiedy już je macie sięgacie po nie z zapałem, a Waszą nadzieję podsyca jeszcze to, że całkiem dobrze się zaczyna... Jednak w pewnym momencie czujecie, że jest nie tak. Jakość spada, ale myślicie, że to tylko chwilowe i zaraz będzie wszystko jak trzeba. Mimo to uświadamiacie sobie, że jednak to nie jest chwilowy spadek formy, ale tak będzie już do końca...są wprawdzie świetne momenty przyciągające uwagę, jednak mimo to coś zgrzyta i się nie zgadza. 

Demonolog jest właśnie taką książką. Zaczyna się całkiem ciekawie i na początku nawet ciężko ją czytać po nocy, bo opisy całkiem nieźle działają na wyobraźnię. Jednak później jest już tylko gorzej. 

Specjalistę z dziedziny mitologii i wierzeń religijnych odwiedza nieznajoma kobieta, która przekazuje mu tajemnicze zaproszenie. Nie wyjaśnia szczegółów - mówi tylko, że profesor ma jedynie zbadać pewne zjawisko w Wenecji. Mężczyzna przytłoczony wydarzeniami w jego życiu osobistym wyjeżdża do Włoch razem z córką - Tess. To właśnie tam prastara siła, która towarzyszyła im obojgu objawia się w dużo bardziej namacalnej formie. David wraca do domu sam i prawie wszystko wskazuje na to, że jego córka nie żyje. Główny bohater wierzy, że jest szansa, żeby odzyskać Tess. Jednak, żeby się tego dowiedzieć, musi dotrzeć do Nienazwanego i uwierzyć, że demon istnieje. W mrocznej wyprawie mężczyzny świat ma się stać księgą pełną znaczeń i ukrytych symboli czytelnych tylko dla Dawida. 

"Demonolog" prześladował mnie już od bardzo dawna i ucieszyłam się, jak znalazłam go ostatnio w bibliotece. Bez wahania wzięłam go z półki i najszybciej jak się da wzięłam się do czytania. Nie da się ukryć, że czyta się stosunkowo szybko i na początku autor rozbudza naszą ciekawość całkiem nieźle rozpoczętą fabułą, która sprawiła, że początkowo nie byłam w stanie czytać tej powieści po zmroku. Jednak o zgrozo - im dalej w las tym było coraz gorzej. Te wszystkie rozmyślania o córce i swojej sytuacji małżeńskiej były cholernie męczące. Poza tym Pyper wysyła Davida w poszukiwania przez niemalże całe Stany Zjednoczone, gdzie ciągle prześladuje go Nienazwany. Dodatkowo nasz bohater ciągle myśli o córce, swojej byłej żonie i kochance oraz swojej przeszłości, co staje się jeszcze bardziej męczące. Przez długi czas wierzyłam, że akcja się rozkręci i będzie mniej tego pie******** i cytatów z "Raju utraconego", a więcej życia, akcji, grozy czy czegokolwiek, co sprawiłoby, że "Demonolog" nie zanudziłby mnie na śmierć. Nieliczne ciekawe momenty jednak nie sprawiają, że uważam, że mój czas nie został stracony - w tym przypadku to nie wystarczyło, żeby uratować książę:(. Poza tym moim zdaniem ciągle towarzyszyło mi poczucie, że to wszystko gdzieś już było, przez co całość była dla mnie dość oklepana i przewidywalna. Miałam również nadzieję na jakieś spektakularne zakończenie, które wynagrodziłoby mi te wszystkie chwile nudy, jednak również tu nie urwało mi żadnej części ciała...cóż - byłabym zła i poirytowana jeszcze bardziej, gdybym miała świadomość, że wydałam pieniądze na tą książkę. Szczęśliwie pochodzi ona z biblioteki i po jej oddaniu nie będę musiała na nią patrzeć;)

Komentarze