Naomi Wolf, "Mit urody"

W naszym społeczeństwie panuje bardzo powszechny stereotyp feministki, która nie goli nóg, jest męska, chodzi na wszelakie marsze oraz domaga się różnych dziwnych rzeczy. Wydawałoby się, że przy okazji zionie nienawiścią do mężczyzn niczym żywym ogniem i zamiast równouprawnienia chce być lepsza od mężczyzn oraz czuje potrzebę postawienia się na miejscu samego Boga. Niestety taki obraz feministek jest bardzo medialny, a co za tym idzie bardzo szybko zakorzenił się w społecznej świadomości. Dlatego też przyznanie się do swojego feminizmu bardzo często jest aktem odwagi, ze względu na to jak bardzo pokazany jest w krzywym zwierciadle ten ruch, który tak na prawdę wciąż jeszcze jest bardzo potrzebny, ze względu na rzeczy, które są do zmienienia.

Dlatego też chcąc walczyć na swój sposób z nieprzyjaznym mitem, który dotyczy tego co jest dla mnie ważne zaczęłam chociażby sięgać po książki z nurtu feministycznego, żeby mieć wiedzę dotyczącą moich przekonań, a co za tym idzie argumenty, pozwalające mi odeprzeć bezzasadne ataki na moje poglądy. Pierwszą, którą przeczytałam jest "Mit urody" Naomi Wolf, który zawiera garść cennych informacji dotyczących tego jak kształtował się mit wrednej feministki oraz tego, że tak na prawdę kobiety stanęły w obliczu wymagać, którym bardzo ciężko sprostać. 

Otóż ja wiadomo pierwsze sufrażystki wywalczyły nam nie tylko prawo do głosowania, ale także możliwość nauki oraz pójścia do pracy. Rzeczy, które teraz są oczywiste na początku oczywiście nie miały swoich zwolenników jeżeli chodzi o mężczyzn. Otóż Naomi Wolf odnosi się do mitu urody w kontekście rozpoczęcia kobiet kariery zawodowej. Kiedy jeszcze praca zarobkowa kobiet nie była czymś tak powszechnym jak dzisiaj, płeć piękna była obwarowana wieloma zasadami, które szczególnie w Stanach Zjednoczonych były poparte przez prawo. Kobieta pracująca zawodowo musiała być młoda, piękna i kobieca. Jeżeli taka była mogła pracować, ale niestety narażała się na molestowanie w miejscu pracy. Najgorsze jest to, że pracodawca, nawet jeżeli miał proces z tego powodu, tłumacząc się, że kobieta była zbyt kobieco i wyzywająco ubrana, co samo w sobie jest zaproszeniem do seksu, wygrywał sprawę. Jednak jeżeli nie byłaby taka, zostałaby wyrzucona z pracy. A co najlepsze pracodawca wygrałby proces, bo wystarczyłby argument, że kobieta nie spełniała warunków, bo przecież nie wyglądała jak należy. Niestety kompetencje były dużo niżej od wyglądu. 

Jednakże wygląd w miejscu pracy jest jednym z aspektów funkcjonowania mitu urody w społeczeństwie. Naomi Wolf pisze o tym zagadnieniu w kontekście ogólnego funkcjonowania kobiet oraz zmusza do zastanowienia się nad tym czy oby na pewno nie wymaga się od nas zbyt dużo? Myślę, że do tej pory jesteśmy postrzegane jako te, które muszą wyglądać i nic poza tym. Owszem ciężko zgadzać się ze wszystkim, o czym pisze autorka, jednak "Mit urody" jest niewątpliwie potrzebną książką, która stała się dla mnie bardzo ważna. 

Komentarze