Jeszcze żadnej serii nie przeczytałam tak szybko.

Ostatnio zaczęłam Was spamować notkami o serii Wodospady Cienia. Dziś jednak postanowiłam Wam napisać o dwóch ostatnich częściach zbiorczo - tak, żeby już nie rozmieniać się na drobne i już Was nie męczyć. 

Szeptach o wschodzie księżyca Kylie odkrywa swoją tożsamość i usiłuje zrozumieć zmiany, które zachodzą w jej życiu. Dziewczyna usiłuje również zrozumieć swoje emocje oraz nieco nad nimi zapanować. Jest rozdarta nie tylko pomiędzy uczuciem do dwóch chłopców, ale również pomiędzy swoimi bliskimi. Książkę bardzo szybko i przyjemnie się czyta chociaż czasem ma się dość zachowania głównej bohaterki. Jednak kiedy sobie przypomniałam, że w jej wieku byłam bardzo podobna to łatwiej było mi się z nią polubić. W tej części jednak rzuciło mi się coś bardzo złego, a mianowicie błędy występujące w tekście. I tak jak zrozumiałabym to w egzemplarzu recenzenckim, który np. bywa często wysyłany blogerom przed korektą to nie mogę tego pojąć w przypadku finalnej wersji książki. Tak poza tym ciężko jest mi się do czegokolwiek przyczepić, bo Szepty o wschodzie księżyca są utrzymane w klimacie poprzednich książek, więc oczekiwania czytelnika są w pełni zaspokojone. 

Jeżeli natomiast chodzi o Wybraną o zmroku to byłam bardzo ciekawa jak autorka powiąże i zakończy pewne wątki. I przyznam się Wam, że zakończenie jest bardzo przyjemne, chociaż przyznam Wam się, że dość przewidywalne i nieco za bardzo przesłodzone. Bardzo denerwowała mnie matka Kylie, która zachowywała się jak rozhisteryzowana nastolatka, której odebrało rozum, bo się zakochała. Moim zdaniem była bardzo dziecinna. Poza tym mam wrażenie, że w obu częściach wątki miłosne oraz rozterki nastolatek są poprzeciągane, aż do porzygu, a cierpią na tym inne wątki, które mnie osobiście interesowały dużo bardziej. Mam tu na myśli chociażby Lucasa i jego starania związane z dostaniem się do Rady wilkołaków czy wątek z adopcyjnymi oraz rodzonymi dziadkami Kylie i jej matką. Miałam wrażenie, że autorka po prostu nie ma pomysłu na rozwinięcie tych wątków i rozwiązanie pewnych kwestii. A wystarczyłoby mniej użalania się nad sobą bohaterek i danie sob ie więcej czasu na pisanie i być może znalazłoby się nie tylko miejsce, ale i pomysła na to czego mi zabrakło. Dodatkowo miałam nieodparte wrażenie, że w obozie jedzą cały czas to samo - a mianowicie hamburgery, frytki, pizzę i jajecznicę. Ja rozumiem, że ta seria jest skierowana do młodzieży i wiele rzeczy było pisane pod nich, ale bez przesady - ile razy można jęczeć na temat problemów z chłopakami, albo jeść na kolacje to samo? Szkoda, że te nadnaturalne wątki tak na prawdę zeszły w tej serii na drugi plan. 


Mimo wszystko uważam, że "Wodospady Cienia" to całkiem ciekawa seria dla młodzieży, która może pomóc uporać się z ich uczuciami oraz zmianami w życiu. Tak na prawdę główna bohaterka musi uporać się z dojrzewaniem i całym dobrodziejstwem z nim związanym. Nastolatce nie jest łatwo poradzić sobie ze swoimi uczuciami do swoich bliskich i do chłopców oraz ze zmianami, które towarzyszą jej ciału. I tak sobie myślę, że być może właśnie to miało na celu rozwlekanie pewnych wątków. 

W swojej domowej biblioteczce mam też Wodospady Cienia. Po zmroku. i tak sobie myślę, że jak się wezmę za tą serię to będę sobie ją bardziej dawkować;). Przypuszczam, że będzie mi się ją wtedy przyjemniej czytać. 

Komentarze

Prześlij komentarz