M. Abramowicz, "Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica"

„Dzieci księży. Nasza wspólna tajemnica” to kolejny reportaż Marty Abramowicz, który przeczytałam. Tym razem autorka przedstawia nam historie dzieci księży oraz ich partnerek. To wciąż jest temat tabu mimo tego, że wielu z nas zna historię księży oraz ich partnerek i dzieci. Autorka książki podjęła próbę dotarcia do osób, które były związane z księżmi, albo mają ojca księdza. 


~*~

„Dzieci księży…” zawierają poruszające historie ludzi o tym, że tak naprawdę Kościół jest zimną i nieczułą instytucją skupioną na ochronie jej pracowników, własnego majątku oraz wpływów zdobytych przez lata. Niestety coraz częściej mam wrażenie, że Bóg i tworzenie wspólnoty są tu najmniej ważne. Na domiar złego każdy krytyczny głos jest postrzegany jako atak na Kościół, a nie sygnał o problemie, który trzeba rozwiązać. Biorąc do ręki powyższą książkę liczyłam na wiele historii o miłości, cierpieniu, dokonywaniu wyborów i człowieczeństwie. Poniekąd właśnie to dostałam, jednak w powyższej książce historie o dzieciach księży stanowią jedynie małą część publikacji. W dalszej części Pani Abramowicz wyjaśnia to skąd się wziął celibat; jak to się stało, że KK w Polsce ma taką, a nie inną pozycję oraz otwiera oczy na to jaką rolę w Kościele tak naprawdę odgrywają kobiety. To właśnie wielość podjętych przez autorkę tematów sprawiła, że w moim odczuciu z książki zrobił się tak zwany  bigos. Moim zdaniem autorka podjęła zbyt wiele wątków, które same w sobie mogłyby stanowić oddzielny temat książki, tym samym sztucznie uzupełniając temat. To sprawiło, że poczułam się oszukana i rozczarowana tym co znalazłam w środku reportażu. 

Moim zdaniem podczas 2 lat poszukiwań i pisania książki można znaleźć ludzi, którzy chcą opowiedzieć swoją historię niekoniecznie ujawniając ich personalia. Myślę, że tak naprawdę w wielu miastach i wsiach – o ile nie we wszystkich ludzie znają historie partnerek księży i ich dzieci, dlatego ciężko mi bezkrytycznie przyjąć tłumaczenia autorki, że tak trudno znaleźć osoby skłonne podzielić się swoją historią. 

Moim zdaniem temat nieco przerósł Panią Abramowicz, ponieważ mimo porcji ciekawych informacji tak do końca nie otrzymujemy tego co spodziewamy się dostać. Nie wiem jak inni, którzy przeczytali tą książkę, ale ja miałam wrażenie, że jest wydana nieco na siłę, na fali popularności w związku z reportażem „Zakonnice odchodzą po cichu”. Zatem jeżeli sięgacie po „Dzieci księży…” dlatego, że chcecie poznać historie dzieci księży to możecie się rozczarować. Nie da się ukryć, że moje zaufanie do Pani Abramowicz zostało mocno naruszone mimo tego, że książka sama w sobie nie była zła. 

Komentarze

  1. Lubię sięgać po reportaże, jednak tych autorstwa tej Pani jeszcze nie znam. Raczej zacznę od Zakonnice odchodzą po cichu. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz