[smalltalk] "Kobiety z Vardø", Kiran Millwood Hargrave

 Witajcie,

dziś w końcu przyszedł czas na naszą rozmowę o "Kobietach z Vardø" autorstwa  Kiran Millwood Hargrave. Zatem tych z Was, którzy czytali wspomnianą wyżej powieść zapraszam do dyskusji w komentarzach i wymiany swoich opinii. Spoiler alert! Jeżeli nie czytaliście powyższej książki nie zaglądajcie do komentarzy pod tym postem, żeby nie poznać zbyt wielu szczegółów i nie zepsuć sobie przyjemności z czytania. Do dyskusji możecie dołączyć w każdym dowolnym momencie po przeczytaniu książki. Natomiast jeżeli chcecie poznać szerszą opinię o "Kobietach z Vardø" zapraszam Was do notki, w której się wypowiadałam na ich temat, pt. Kiran Millwood Hargrave, "Kobiety z Vardø"


Zanim zaczniemy to dla kontekstu poniżej umieszczam zdjęcie i opis książki:



Inspiracją do powstania tej historii są wydarzenia z początku XVII wieku. Kobiety w Vardø w wyniku sztormu tracą swoich mężów, braci, narzeczonych i ojców. Od tego momentu muszą zmagać się nie tylko z żałobą, ale również z dodatkowymi obowiązkami, które do tej pory przypadały mężczyznom. Jakiś czas po tragicznych wydarzeniach do małej wioski przybywa komendant, który zasłynął procesami czarownic. Od chwili, w której mężczyzna przypływa na miejsce w miarę spokojne życie kobiet diametralnie się zmienia. Nowe porządki, które zostają wprowadzone do lokalnej społeczności budzą strach i dzielą w miarę zgraną do tej pory społeczność.


Zatem zapraszam do dyskusji

Natalia

Komentarze

  1. Nie wiem czy ktoś jeszcze tak miał, ale ja po cichu liczyłam, że autorka trochę bardziej rozbuduje relacje Maren i Ursy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, postać Ursy trochę mi nie podeszła, ale zgadzam się co do relacji z Maren. Może to przez znielubienie Ursy, ale nie mogłam do końca uwierzyć w tą relację, zwłaszcza w to, czym się stała na końcu. Może faktycznie, gdyby ją rozbudować, to wyszłoby z tego coś ciekawszego.

      Usuń
    2. A ja nawet Ursę lubiłam. Myślę, że wiele kobiet z tak zwanych dobrych domów, które nie miały matek były podobne do Ursy. Długo żyła wygodnie, miała służącą i właściwie nie musiała nic robić poza pomocą przy opiece nad siostrą. Poza tym nie znała życia, bo nie miała szansy go poznać - w końcu ojciec jakoś nie zadbał o to, żeby umiała zadbać o dom i radzić sobie z mężczyznami. Ale w sumie irytowała mnie jej bierność i brak prób dostosowania się do sytuacji oraz zadbania o swój zadek - chociaż z drugiej strony tłumaczyłam ją tym, że była młoda, przestraszona i potrzebowała wsparcia dojrzałej i silnej kobiety, od której mogła by się uczyć. I w sumie wiele z tego dostała od Maren i może dlatego szło to w takim, a nie innym kierunku.

      Usuń
    3. Na pewno tak funkcjonowało wtedy wiele panien, jednak mnie irytowała właśnie ta bierność, była wręcz mało realna bo wydaje mi się, że ludzie raczej starają się przynajmniej przystosować do sytuacji. Wiedzę czerpała od Maren która choć miała inne przeżycia, ale była przecież młoda. Tylko ona próbowała coś zrobić z sytuacją, w której się znalazła. Ursa jest bohaterką bierną pod wieloma względami, która jednak ma coś takiego w sobie, że nie współczułam jej, nie miałam odruchu by jej pomóc. Nie wiem, czy to kwestia nie dopisania tej bohaterki czy taka miała być.

      Usuń
    4. Wiesz mi się wydaje, że autorce chyba zależało na kontraście. Maren wychowywała się w surowych warunkach, gdzie od zaangażowania każdej osoby zależało czy i na jakim poziomie będzie żyć cała społeczność. Zatem ta surowość jej wychowania i życia w pewien sposób wymogła na niej sposób działania. Chociaż faktycznie na tle innych kobiet się wyróżniała siłą ducha. Tymczasem Ursa w sumie została wychowana w wygodnej bańce w poczuciu, że ma być posłuszna mężowi i podporządkowana. Chociaż myślę, że pewnie, jakby matka jej nie umarła to miałaby szansę się nauczyć tego, że mężczyznę czasem można na swój sposób podejść i wpłynąć na jego działania. W każdym razie ja na nią patrzyłam przez pryzmat epoki i jej wychowania, chociaż to prawda, że czasem miałam ochotę nią potrząsnąć i powiedzieć jej, żeby się ogarnęła, bo w pewnych momentach faktycznie mogła mieć wpływa na to co się dzieje.

      Usuń
    5. Właśnie o to mi chodzi, epoka epoką ale sama bohaterka miała słabsze momenty. Jak dla mnie autorka za bardzo ją ściągnęła w tą drugą stronę, przez co jest mało ciekawa. I dlatego tym trudniej mi zrozumieć relację z Maren. W moim odczuciu to wyglądało tak, że łączy ich relacja tylko dlatego, że tak chciała autorka bo potrzebowała tego do pchnięcia fabuły, same bohaterki nie bardzo do siebie pasują, nawet na zasadzie kontrastu. Może gdyby Ursa jakoś się zmieniała pod wpływem Maren to miałoby to większy sens. Co prawda trochę może zmieniła swój sposób myślenia ale reszta zostaje tak samo. Wiesz, że bardziej uwierzyłam w jakąś relacje Maren z Kirsten po jednym opisie gdy Maren idzie do niej po skóry i odkrywa że ta chodzi w spodniach. Na koniec albo się dotknęły albo spojrzały na siebie w znaczący sposób, w każdym razie widziałam tam więcej uczuć niż we wciskanej nam relacji z Ursą.

      Usuń
    6. W sumie to masz rację, bo i mi bardziej podobało się to co się działo między Kirsten i Maren niż między Maren a Ursą. Z Kirsten było to coś bardziej naturalnego, a z drugiej strony Ursa była ze świata, którego Maren nie znała i to mógł być czynnik, który Maren ciekawił w Ursie...chociaż fakt - to było dość naciągane. Mimo to nie umiem o tej postaci myśleć źle, bo wiem, że mogła być smutna i po prostu np. mieć początek depresji, w wyniku tego, że nie dość, że została wydana za mąż to jeszcze od razu życie rzuciło ją daleko od domu do surowego świata. Chociaż może za dużo sobie dopowiadam.

      Poza tym tak sobie teraz myślę, że Maren ciągnęło do Ursy dlatego, że mieszkała w miejscu, w którym Maren miała zamieszkać z mężem. I relacja z Ursą była dla Maren jakby namiastką tego życia, które mogłaby mieć z mężem, gdyby nie zginął.

      Usuń
    7. Myślę, że ta naturalność brała się nie tyle z tego, że mieszkały w podobnych warunkach [bo inne kobiety z wioski potrafiły mieć skrajne poglądy na rzeczywistość], co z charakterów, które do siebie pasowały.
      Może to ja zbyt surowo ją oceniam, ale staram się też pamiętać, że bohater książkowy to trochę inny twór niż prawdziwy człowiek. Dlatego, może gdybym spotkała taką Ursę w życiu, to patrzyłabym na nią inaczej.

      Też pomyślałam o tym domu, jednak jeśli dobrze pamiętam, to była motywacja tylko początkowa, bo później miało chodzić o Ursę.

      A jeśli już wspomniałaś o mężczyznach, jeśli dobrze pamiętam, wszyscy w tej historii byli przedstawieni raczej w negatywnym świetle, oprócz tych, którzy zmarli na morzu.

      Usuń
    8. No niby tak, mimo wszystko nie umiem spojrzeć na nią całkiem źle. A co do mężczyzn to myślę, że źli byli tylko ci zaangażowani w polowanie na czarownice i procesy. Było jednak kilku poczciwych, którzy jednak nie mieli wpływu na to co się dzieje np. kapitan statku, którym płynęła Ursa z mężem do Vardø

      Usuń
    9. Faktycznie, o kapitanie statku zapomniałam.

      Przerażające czasy, że za byle plotkę można spłonąć.

      Usuń
    10. No dokładnie. Najgorsze jest to, że czasem mam wrażenie, że mimo tego, że już się nie zabija ludzi w imię Boga, to dalej się w jego imię piętnuję tych, którzy ośmielają się myśleć lub żyć po swojemu, a nie wg. zasad konkretnej religii.

      Usuń
  2. Zamknęłam oczy na komentarze 😊 o książce słyszałam już co nieco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że Co się spodoba, tylko niech Cię nie odrzuci spokojna narracja, wbrew pozorom jest tu przydatna. :)

      Usuń
    2. W sumie było o niej dość głośno w blogosferze przy okazji jej premiery. I ja skusiłam się na nią po tych wszystkich recenzjach, które przeczytałam - co nie jest u mnie zbyt częste.

      Natalia

      Usuń
  3. Jeszcze nie czytałam tej książki, choć tytuł od jakiegoś czasu już mam zanotowany :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzieś mi mignęła ta książka, ale jakoś nie zwracałam na nią uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  5. słyszałam o tej książce:) ciekawi mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem interesująca choć chyba nie każdemu się spodoba. :)

      Usuń
  6. Wydaje się być ciekawą pozycją, jednak chyba bardzo nostalgiczną i uczuciową, a na takie książki, trzeba mieć odpowiedni nastrój i czas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak - taka powieść potrzebuje odpowiedniego czasu, ale zdecydowanie warto po nią sięgnąć.

      Usuń
  7. Nie czytałam tej książki, jednakże mogłaby mi się spodobać :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie mam nadzieję, że uda Ci się po nią sięgnąć. :)

      Usuń

Prześlij komentarz