"Stalowe Szczury. Błoto", Michał Gołkowski

"Stalowe Szczury. Błoto" Michała Gołkowskiego to pierwsza część dość ciekawej serii, która chodziła za mną już od jakiegoś czasu. 

Akcja powyższej powieści rozgrywa się wiosną 1922 roku. W świecie wykreowanym przez autora wciąż trwa Wielka Wojna, której końca nie widać. W pierwszej części "Stalowych Szczurów" wkraczamy do okopów i poznajemy żołnierzy z kompanii karnej składającej się z dezerterów, podpalaczy i najgorszych szumowin. Dowodzi im kapral Reinhardt.

W powyższej książce od razu zostajemy wrzuceni na głęboką wodę i wkraczamy do okopów, jak również poznajemy żołnierzy, którzy na pierwszy rzut oka są straceńcami przeznaczonymi do misji samobójczych. I wydawałoby się, że sami sobie zgotowali ten los chociażby unikając służby wojskowej. Jednakże poznając bliżej zarówno samego Reinhardt'a, jak i jego podkomendnych okazuje się, że nie bohaterowie tej powieści nie są tak czarnobiali jakby mogło się wydawać. A przede wszystkim jest w nich więcej odwagi, honoru czy godności niż moglibyśmy się po nich spodziewać. 

Dzięki członkom kompanii karnej poznajemy życie w okopach i te odcienie wojny, o których właściwie się nie mówi. Nie wiem jak Wy, ale ja w kontekście wojny zazwyczaj słyszałam o postawach pełnych męstwa, oddania sprawie i determinacji lub wręcz przeciwnie - o tchórzostwie, zdradzie i kolaboracji z wrogiem. Gdzie pełne bohaterstwa oraz poświęcenia postawy były wychwalane, a tchórzostwo czy zdrada często były karane śmiercią. I nie przypominam sobie, żeby nawet w szkole - a może szczególnie tam, mówiło się o tym wszystkim co było pomiędzy. A już na pewno nie ludzkie wątpliwości czy obawy. Nie przypominam sobie też, żeby ktokolwiek opowiadał nam jak wyglądało życie w okopach. Wprawdzie wspominało się np. o obozach, szpitalach polowych i tym, że wojna to nic przyjemnego. Jednak robiono to zbyt pobieżnie skupiając się raczej na datach, większych wydarzeniach, które miały wpływ na przebieg wojny czy nawet ruchach wojsk, jakie miały miejsce w trakcie walk. Niewiele było opowieści o zwykłych żołnierzach, którzy zmagali się z trudem życia w koszarach czy okopach. Tymczasem pamiętam raczej lekcję o zakazanych piosenkach czy tego jak uczyłam się ruchów poszczególnych wojsk po napadzie Niemiec na Polskę 1 września 1939 roku. I mimo tego, że te tematy są ważne i potrzebne, to mimo wszystko jednak czuję niedosyt, bo zbyt mało było w tym wszystkim opowieści o ludziach oraz o tym jak wojna na nich wpłynęła. Tymczasem pierwszy tom Stalowych Szczurów jeszcze bardziej uświadomił mi, że szczególnie w trakcie starć ludziom potrafi towarzyszyć nie tylko strach, ale też wątpliwości, bezradność i wiele innych emocji. Dodatkowo żołnierze żyją w trudnych warunkach poświęcając swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. I nie mam tu na myśli jedynie obrażeń związanych z wojną, np. postrzeleniem, ale również o tym jak wpływa na ludzi życie w okopach.

Jednak mimo wszystko w tą powieść trzeba się wgryźć, żeby zobaczyć w niej coś więcej niż tylko opisy walki czy pięcie się po szczeblach kariery wojskowej gdzieś w bezpiecznej odległości od frontu. I właśnie częste opisy wszelakich walk i różnych potyczek sprawiały, że czasem miałam ochotę odłożyć tą książkę na bok i sięgnąć po coś innego. Jednak tym co mnie przy niej trzymało to, to jak Gołkowski wykreował swoich bohaterów oraz ukazanie okopowego życia kompanii karnej i powodów dlaczego żołnierze w ogóle się w niej znaleźli. Byłam ciekawa ich doświadczeń i tego z czym się zmagają oraz jakie zmiany się w nich zachodzą. W tym przypadku pewne rzeczy nie są takie oczywiste jakby się wydawało, bo mimo wszystko na pierwszym planie jest sama wojna oraz starcia pomiędzy żołnierzami wrogich armii, którzy żyją w ciągłej gotowości do walki, stresie i poczuciu zagrożenia. 

Jednakże mimo tego, że historia zawarta w powyższej książce wydaje się być realistyczna to pomiędzy brutalnym realizmem wojny dostrzeżemy też elementy fantastyki. Dzięki temu ta powieść interesowała mnie jeszcze bardziej. Jednakże uważam, że "Stalowe Szczury" zaciekawią głównie osoby interesujące się wojskowością i militariami. Jednak warto się nimi zainteresować, bo znajdziecie w nich również historię o bohaterstwie, pokonywaniu strachu oraz różnych odcieniach wojny. A to wszystko jest okraszone odrobiną fantastyki, która w tym przypadku bardzo mocno mnie intryguje. 

Wydaje mi się, że jak na mnie to dość szybko sięgnę po kolejne części serii - za bardzo jestem ciekawa dalszych losów poszczególnych bohaterów, tego co się kryje w pewnym forcie oraz tajemniczej postaci towarzyszącej kapralowi kompanii karnej. W każdym razie polecam tą książkę z czystym sumieniem.

Pozdrawiam 
Natalia

Komentarze

  1. Fantastyka ostatnio wiedzie prym wśród młodzieży. Mam chęci poznać ten gatunek. Zrobisz notkę: od czego zacząć przygodę z fantasy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie tylko wśród młodzieży. Ja do niej już od dawna nie należę, a odkrywam ją na nowo. Zresztą u nas w Czytaczach chętnie po nią sięgamy, a większość z nas jest w okolicach trzydziestki. :) Co do notki o tym od czego najlepiej zacząć czytanie fantastyki to mam takie coś w planach, ale zanim to, to jeszcze chciałabym przeczytać kilka książek, które moim zdaniem mogłyby się znaleźć w takim zestawieniu.
      Pozdrawiam
      Natalia

      Usuń
  2. Dokładnie o wojnie nie mówi się ze szczegółami. Nie wspominamy o tym, że bohater zabijał. Może był złym bezwzględnym człowiekiem, a może prócz orderów dostał dożywotnie wyrzuty sumienia. Nie mówimy o wątpliwościach, strachu, bólu. Wojna to coś okropnego, niby każdy to przyzna ale i tak przedstawiamy ją wygłaskaną w datach najważniejszych bitew.
    Gołkowskiego mam inną serię i na pewno od niej zacznę. Jeśli styl pisanie autora mi podejdzie to myślę, że i po Stalowe Szczury sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie. I moim zdaniem to źle, że o wojnie mówi się zazwyczaj tylko w jakiś określony sposób, bo to dla mnie zakłamywanie rzeczywistości. Ale na szczęście powstają takie książki jak ta, które nieco bardziej uświadamiają ludzi jak wygląda wojna.
      A co do Gołkowskiego to ja osobiście sięgam po niego w ciemno - oprócz Stalowych Szczurów mam na półce też chociażby Sybirpunk i Moskala. Mam nadzieję, że mnie nie zawiodą.

      Usuń
  3. nie jest to mój gatunek, ale może kiedyś się to zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to nic na siłę, bo po co zmuszać się do czytania czegoś, co nam nie leży? Chociaż to kiedyś też nie był mój gatunek, a dziś nie wyobrażam sobie, żebym miała po niego nie sięgać.

      Usuń

Prześlij komentarz