"Panna. Gołoborze", Aleksandra Seliga

Coraz chętniej sięgam po książki, które nawiązują do różnych mitologii - w tym do naszych rodzimych dawnych wierzeń. Dlatego też  postanowiłam sięgnąć po powieść pt. "Panna. Gołoborze" Aleksandry Seligi, Powyższa powieść zainteresowała mnie głównie dlatego, że jej fabuła została osadzona w miejscu, które doskonale znam, a mianowicie w okolicach Świętego Krzyża, gdzie nieraz miałam okazję być. Jednak zacznijmy od początku...


Jest rok 1137, na Łysej Górze zaczyna się budowa opactwa Świętego Krzyża, do którego wprowadzają się benedyktyni. Mnisi nie rozumieją lokalnego języka oraz tutejszych zwyczajów i obrzędów, jednak zgodnie ze swoją misją mają krzewić chrześcijaństwo. W tejże historii poznajemy też Nawojkę - zielarkę i uzdrowicielkę, która ma odwagę przeciwstawić się nowoprzybyłym. Jak być może się domyślacie to ona da początek legendom o czarownicach z Łysej Góry. Dzięki m. in. tej postaci  poznajemy święte miejsca pogańskich obrzędów, które są coraz częściej zajmowane przez duchownych. Jednak młoda kobieta wraz z innymi zielarkami, kapłankami i czarownicami z okolicznych wiosek stawia czoła ich wspólnemu wrogowi.

~*~

Szczerze mówiąc bałam się sięgać po powyższą powieść. A to dlatego, że mam różne doświadczenia z książkami z Wydawnictwa Kobiecego. Wiele z nich mnie zawodzi i obawiałam się, że tak może być i tym razem. Jednakże cieszę się, że odważyłam się sięgnąć po tę historię, gdyż właściwie znalazłam w niej wszystko czego mogłabym oczekiwać od tego typu książki. 

Otóż "Panna. Gołoborze" to historia, w której znalazłam klimatyczną i mroczną opowieść osadzoną w jednym z miejsc, do których mam ogromny sentyment. Autorka wprowadziła mnie w niezwykły świat, w którym wyznawcy starych bogów ścierają się z tymi, którzy próbują krzewić chrześcijaństwo. Jesteśmy świadkami tego, że przyjęcie chrześcijaństwa przez Polaków było długim procesem, w którym bardzo dużo straciliśmy. Jednakże Aleksandra Seliga dzięki swojej opowieści zabrała mnie do świata starych  wierzeń, obrzędów i rytuałów, na bazie których jest zbudowany katolicyzm w naszym kraju. W swojej książce autorka snuje historie, która świetnie obrazuje to co mogło się dziać podczas budowy opactwa. Dzięki temu po raz kolejny uświadomiłam sobie jak wiele zostawili po sobie nasi słowiańscy przodkowie i bardzo bym chciała jeszcze bardziej wgłębić się w nasze rodzime wierzenia. Tym bardziej, że poniekąd są obecne również w naszym języku (chodzi mi o powiedzenia typu a niech to licho czy też taka moja dola lub wyglądać jak bieda z nędzą). W dodatku trzeba przyznać, że Pani Seliga oddała w nasze ręce ogromnie ciekawą historię z pełnokrwistymi postaciami, dzięki którym podczas lektury możemy doświadczyć wielu emocji - nie zawsze tych przyjemnych. Niestety ta historia skończyła się w momencie, w którym chciałabym czytać dalej. Jednak przypuszczam, że na kontynuację przyjdzie nam trochę poczekać, ale wiem, że warto. 

Książka pani Seligi sprawiła, że patrzę na znany mi rejon nieco inaczej i na pewno sięgnę jeszcze po jakieś legendy dotyczące województwa świętokrzyskiego. Myślę, że będzie to idealne dopełnienie lektury powyższej książki, którą z pewnością będę polecać swoim znajomym.

Natalia

Komentarze

  1. Nie słyszałam o niej, a brzmi naprawdę interesująco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak jest. Ja kupiłam ją nawet mojej mamie na Dzień Matki - wraz z "Okiem świata". I naprawdę tą książkę polecam każdemu.
      Natalia

      Usuń

Prześlij komentarz