"Stephen Hawking. Opowieść o przyjaźni i fizyce". Leonard Mlodinow

 

 Gdy pierwszy raz zobaczyłam tę książkę, zachwyciła mnie okładka. Piękna, choć typowa dla książek o podobnej tematyce. Następnie rzuciło mi się w oczy, dużymi literami wypisane nazwisko - Hawking. Wiedziałam już, że książka mi się spodoba, o czymkolwiek by nie była. 

Od zawsze interesuję się astronomią, pamiętam jak jeszcze w przedszkolu dostawaliśmy książkę na zakończenie tego okresu naszej edukacji, przed pójściem do pierwszej klasy. Była to książka opisująca w prosty sposób różne aspekty życia na ziemi ale także naszego układu słonecznego. Od tamtych czasów, gdziekolwiek pojawiały się wzmianki o szeroko pojętym kosmosie, czy to najpierw w papierowych encyklopediach czy to później w internecie, zawsze chętnie je czytałam. Nie przeszkadzało mi, że nie wszystko do końca rozumiem czy pamiętam, bo byłam przekonana, że coraz więcej czytając, coraz więcej będę rozumieć. Przyszły mi z pomocą także naukowe kanały na YouTube. 

Swego czasu trafiłam na książki Stephena Hawkinga i mnie porwały. Ceniłam je za mnogość informacji jakie w sobie zawierały, ale także za w miarę prosty język i przykłady, które lepiej obrazowały trudniejsze zagadnienia. Niekiedy w jednych miejscach były one trudniejsze do zrozumienia, w innych prostsze, ale zawsze ciekawe i pociągające. 

Zabierając ową książkę do domu, nie wiedziałam o czym jest, w zasadzie wzięłam ją w ciemno, trochę z przypadku. Jednak takie przypadki uwielbiam i mam nadzieję, że będą mi się zdarzały częściej. 

Okazało się, że jest to książka nie tyle profesora Hawkinga, ile książka o nim. Jednak nie jest to biografia w takim sensie, jaki zazwyczaj się ten gatunek kojarzy. Mlodinow ma dar lekkiego pióra, płynnych przejść z jednej myśli, do innej, pozornie z nią nie związanej, dzięki czemu nie mamy typowego, sztywnego podziału na różne etapy życia i kariery. W zasadzie wiele z życia Hawkinga zostało pominięte, gdyż nie ma to być po prostu biografia. Tym razem podtytuł jest bardzo adekwatny. Autor opowiada nam o swoim doświadczeniu spotkania z profesorem, pisania z nim książki, powoli wchodzenia w jego świat. Przeplata te wspomnienia czy też ciekawostki z życia Hawkinga bardzo naturalnie z różnymi zagadnieniami z fizyki, którymi zajmował się profesor. Wyjaśnia nam te pojęcia, to w jaki sposób sam Hawking na nie patrzył, jak je formułował oraz jak reagowała na to wszystko społeczność fizyków. 

Myślę, że ta książka jest nie tylko dla fanów Hawkinga. Traktuje ona o człowieku, którego większość ludzi miałaby za bezbronnego, złamanego czy jak to opisywali nieznajomi ludzie na ulicy, przywołani w książce - zapewne chorego również na umyśle. Z opowieści tej przebija jednak człowiek z wielką charyzmą, wolą walki o przetrwanie ale i wielkim pragnieniem podzielenia się swoimi teoriami, zanim nie nadejdzie jego czas. Jest to motywująca książka, która choć wymienia wiele ograniczeń, gorszych ale też bolesnych momentów z życia Hawkinga, to czyni go jeszcze bardziej ludzkim a jego odkrycia, sukcesy bardziej jeszcze spektakularne. I równie mocno inspirujące. 

Oglądając okładkę, gdy po raz kolejny po nią sięgam, zastanawiam się, czemu właśnie tak, z wielkim nazwiskiem Stephena Hawkinga, które może zmylić, że to jedna z jego książek, a nazwisko autora jest na samym dole. Czy to chwyt marketingowy? Po części można tak sądzić, ale myślę, że chodzi o coś więcej. Autor przemyca nam w książce wiele ciekawostek odnośnie swojego przyjaciela, to jak ich znajomość się budowała, jak sam ją widział. Jednak swojej osobie poświęca niezbędne minimum, wysuwając na czoło właśnie jego. Myślę, że chciał pokazać jak mógł to, czego najlepszego doświadczył ze swoim przyjacielem, aby i inni mieli okazję go poznać. Dlatego okładka nie mogła być inna, jeśli miała odzwierciedlać wnętrze książki. 

Mam nadzieję, że to wszystko jest wystarczającą zachętą, aby po nią sięgnąć i odważyć się poznać jednego z najbardziej niezwykłych fizyków naszych czasów oraz jego śmiałe teorie. 

 

 

Alicja

Komentarze

  1. Niecodzienne połączenie już w tytule - zainteresowałaś mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie to cieszy, bo książka faktycznie potrafi zaintrygować od samego początku :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz