3 książki, po które warto sięgnąć tej jesieni/zimy.

Okres jesiennozimowy to czas, w którym często wracam do swoich ulubionych filmów, seriali i książek. Ostatnio wspomniałam Wam o jednych z moich ulubionych serii, które moim zdaniem warto przeczytać w tym czasie. Jednak wiem, że niektórzy z Was nie mają czasu lub ochoty zabierać się za serie i raczej szukają historii, które zawierają się w jednym tomie. Dlatego dziś chciałabym Wan przypomnieć o kilku historiach, o których mówi się ostatnio mało, albo wcale, a moim zdaniem są warte uwagi.

 1. "Czekolada" Joanne Harris

To niesamowite, ale tą książkę czytałam już nieco ponad 8 lat temu i wciąż jest w moim sercu. I w sumie nic dziwnego, bo to niezwykle ciepła i zmuszająca do refleksji opowieść. 

~*~ 

Do małej francuskiej mieściny (jednej z tych, w których czas się zatrzymał) wraz ze swoją córeczką przyjeżdża tajemnicza i piękna młoda kobieta. Jej mieszkańcy ze zdumieniem obserwują, jak Vianne z Anouk odnawiają starą piekarnie znajdującą się na rynku i urządzają tam sklep z czekoladą. W dniu otwarcia właścicielka ofiarowuje odwiedzającym jej sklep takie czekoladki, które  każdy z nich lubi najbardziej - tak jakby znała ich najskrytsze myśli i pragnienia. Dla wielu mieszkańców przyjazd Vianne jest prawdziwym darem od losu, jednakże są i tacy, którym jest ona solą w oku i są w stanie zrobić niemalże wszystko, żeby tylko opuściła Lansquenet. Nadchodzi Wielkanoc i Vianne chce urządzić dla dzieci festiwal czekolady, ale nieprzychylni jej ludzie za wszelką cenę chcą jej w tym przeszkodzić. 

Czekolada okazała się magiczną powieścią o podróży, przełamywania własnych barier i słabości oraz o odnajdywaniu samego siebie i własnej przystani, w której można się zakotwiczyć.

Główna bohaterka jest kobietą, która nigdy nie mogła znaleźć tego miejsca, w którym mogłaby osiąść na stałe, i które tym samym stanowiłoby jej azyl. Tym razem ma nadzieję, że to właśnie w Lansquenet znajdzie swój dom i pozbędzie się swoich duchów i demonów z przeszłości. W ciągu tego czasu, kiedy Vianne mieszka w tej małej mieścinie ma niesamowity wpływ na ludzi, którzy niemalże jak za dotknięciem różdżki zmieniają się...na lepsze. Mimo to są tacy mieszkańcy, którzy dopatrują się w niej czarownicy, która sieje zamęt, zgorszenie i przyjechała sprowadzać ludzi na złą drogę. Mimo to dzięki niej wiele osób z udręczonych przemienia się w wolne i szczęśliwe istnienia, które na nowo zaczynają odczuwać uroki życia. Vianne sprawia, że paradoksalnie to inni odnajdują swoją bezpieczną przestrzeń, a wcześniej mają odwagę o nią walczyć i po nią sięgnąć. Ukazana przemiana poszczególnych postaci w tej historii jest niesamowita, ujmująca i czasem nawet dramatyczna. Jednakże nie chciałabym Wam psuć przyjemności z zapoznawania się z tą opowieścią (o ile jeszcze jej nie znacie) i zdradzać szczegółów. W każdym bądź razie Vianne pozwoliła ludziom, którzy z nią przebywają wydobyć z siebie swoje pragnienia, marzenia i człowieczeństwo, co było jak wsadzenie kija w mrowisko, w środowisku pełnym hipokryzji i uprzedzeń.

Mam ogromny sentyment do powyższej książki i jej ekranizacji, do których mam zamiar wrócić. Powyższą powieść można traktować jako zamkniętą historię jednak nie wiem czy wiecie, ale ma ona swoje kontynuacje - które mam w planach.

Swoją drogą "Rubinowe czółenka" (czyli druga część) bardzo długo były ciężko dostępne. A jak już znalazłam je np. na Allegro to kosztowały miliony monet. Jednak na szczęście ostatnio udało mi się je dorwać za nieco ponad 30 zł już razem z przesyłką. Normalnie interes życia. :D

Kolejną książką, o której chcę Wam wspomnieć jest: 

2. "Cinder" Marissy Mayer

Nieco ponad 6 lat temu odkryłam "Cinder" Marissy Mayer. Wtedy czytałam tą książkę jeszcze w starej okładce i spodobała mi się na tyle, że sięgnęłam po jej kontynuację. Nawet nie wiecie jak bardzo się rozczarowałam, kiedy dowiedziałam się, że seria jest dłuższa, ale w naszym kraju nie wydano jej w całości. Na szczęście czytelnicy wywalczyli wznowienie serii i bodajże w zeszłym roku ukazała się jej ostatnia część...i chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że mam już wszystkie dostępne części na swojej półce. 

No, ale jeżeli chodzi o książkę to rzecz dzieje się w orientalnym Pekinie w przyszłości. Wraz z Cinder - główną bohaterką, która jest mechanikiem znajdujemy się w zdziesiątkowanym przez śmiertelną plagę mieście, a główna bohaterka jest cyborgiem o tajemniczej przeszłości i jednocześnie obywatelem drugiej kategorii. Dodatkowo sprawę komplikuje piętno nałożone na nią przez macochę, jakoby była wina śmierci swojej przybranej siostry. W życiu głównej bohaterki niespodziewanie pojawia się książę, który nalega, aby wybrała się z nim na bal. To jednak niemożliwe chociażby ze względu na to, że jest cyborgiem. 

"Cinder" jest to niezwykła, nowoczesna wersja Kopciuszka, która stanowi intrygujący wstęp do całej serii, w której znajdziecie nawiązania do innych baśni. Mimo tego, że dwie pierwsze części tej serii czytałam już kilka lat temu to wciąż jestem zafascynowana tym światem, do którego niebawem chciałabym wrócić. 

Powyższą książkę również można traktować jak odrębną historię, chociaż moim zdaniem świat wykreowany przez autorkę jest na tyle ciekawy, że ma się ochotę na więcej. 

Ta seria spodoba się Wam jeżeli lubicie baśnie opowiedziane na nowo. Tymczasem ostatnią książką, o której chciałabym Wam dziś wspomnieć jest:

3. "Bezgwiezdne morze", Erin Morgenstern

"Bezgwiezdne morze" jest książką, którą czytałam stosunkowo niedawno i jak być może pamiętacie, jestem zakochana w tej historii.

Głęboko pod powierzchnią ziemi, na brzegach Bezgwiezdnego Morza znajduje się labirynt tuneli oraz komnat wypełnionych opowieściami. Przejścia do tego niezwykłego sanktuarium są zwykle ukryte - niekiedy w lasach, innym razem w domach, a czasem nawet pozostają na widoku. Jednak ci, którzy ich szukają w końcu je znajdują, chociaż zdarza się, że drzwi długo na nich czekają.  A Zachary Ezra Rawlins właśnie usiłuje odnaleźć swoje drzwi, chociaż właściwie o tym nie wie. Mężczyzna podąża za syrenim śpiewem, niesiony niewytłumaczalną pewnością, że pisane jest mu coś niezwykłego. Pewnego dnia odkrywa na półkach uczelnianej biblioteki tajemniczą książkę i pogrąża się w lekturze dając się porwać opowieściom o zakochanych na zabój więźniach, zaginionych miastach i bezimiennych akolitach. Dodatkowo odkrywa, że jedna z opowieści w tej książce dotyczy pewnego zdarzenia z jego dzieciństwa i co jest najbardziej zadziwiające to, to, że książka jest dużo starsza od niego. 

Jednakże oprócz powyższej historii w "Bezgwiezdnym Morzu" znajduje się wiele z pozoru niezwiązanych ze sobą opowieści, które zyskują na znaczeniu w miarę tego im bardziej zagłębiamy się w fabułę. 

Kiedy sięgałam po powyższą książkę byłam jej bardzo ciekawa i nie spodziewałam się tego jak szczególne miejsce może zająć w moim życiu. Opowieść Erin Morgenstern okazała się niezwykle złożoną historią z elementami powieści szkatułkowej, w której wszystkie historie są ze sobą splecione w piękny i niepowtarzalny sposób. I to jak niesamowite historie się w niej znajdują oraz jak bardzo się przenikają oraz do siebie nawiązują jest czymś niesamowitym. Bywało tak, że po przeczytaniu krótkiego fragmentu musiałam odłożyć "Bezgwiezdne morze", by móc w spokoju pozachwycać się tym co właśnie przeczytałam lub po prostu przemielić przeczytany fragment, który okazał się dla mnie ważny. 

Lektura powyższej książki sprawiła mi tym większą przyjemność, że znalazłam w niej klimat niezwykłych historii z mojego dzieciństwa takich jak "Niekończąca się opowieść""Baśnie 1001 nocy" czy "Alicja w Krainie Czarów". A to wszystko okraszone nurtem w literaturze, który określam jako dark academia. Klimat uczelni, książek, biblioteki oraz baśni, mitów i legend sprawił, że bez reszty zakochałam się nie tylko w całej powieści, ale również poszczególnych historiach i wątkach. 

~*~

Te książki w pewien sposób kształtowały mój gust czytelniczy i sprawiły, że mam ochotę wychodzić ze swojej czytelniczej strefy komfortu. Mam nadzieję, że udało mi się chociaż trochę Was zainteresować wspomnianymi przeze mnie książkami i, że wybaczycie mi długość notki. ;) 

Komentarze

  1. Kiedyś zaczęłam oglądać film, który powstał na podstawie pierwszej opisywanej książki, ale niestety szybko się zniechęciłam...
    Za to ostatnia książka wydaje się bardzo intrygująca!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj "Czekoladę" uwielbiam, nawet film oglądałam. Interesuje mnie bardzo "Bezgwiezdne morze", więc z czasem przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Czekoladę" znam tylko z ekranizacji 😃

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz