Jedna z najlepszych serii, które czytałam.| Podsumowanie "Mrocznych Materii"

O "Mrocznych Mareriach" Philipa Pullmana słyszałam już długo przed tym zanim po nie sięgnęłam. W tej historii pociągał mnie jej klimat i alternatywne światy, a ostatecznie do przeczytania zmotywował mnie zwiastun pierwszego sezonu serialu zrealizowanego na podstawie tejże trylogii.


Kiedy sięgałam po "Zorzę polarną" nie spodziewałam się tego jak bardzo pokocham tą serię nie tylko za opowieść w niej zawartą, ale również za pełnokrwistych bohaterów, niesamowicie wykreowane światy i przesłanie, które w sobie niesie. Powiem Wam, że dawno nie czytałam czegoś tak wielowątkowego i to w dodatku z postaciami, które często są ciężkie do wyczucia. Pewne rzeczy w fabule i zmiany w bohaterach były wprowadzane lub zarysowane tak subtelnie, że czułam się momentami zdezorientowana, ale również zaciekawiona tym w jakim kierunku to pójdzie. Takie rzeczy są dla mnie wyrazem kunsztu pisarskiego autora, bo myślę, że ciężko stworzyć dobrą, przejrzystą i łatwą w odbiorze historię z przesłaniem, pełną subtelności i wyrazistych postaci oraz wątków.

"Mroczne Materie" to historia o dorastaniu, przyjaźni, miłości, oddaniu, odwadze, poświęceniu, śmierci oraz o tym co tak na prawdę jest w życiu ważne. Autor skierował swój cykl szczególnie do młodych ludzi, którzy często szukają swojej tożsamości, miejsca na ziemi i borykają się z różnymi rozterkami. Dlatego też tym bardziej jestem pod wrażeniem prostoty, a zarazem złożoności fabuły tych książek. Dodatkowo ta seria jest również krytyką Kościoła Katolickiego i to naprawdę niezwykłe, że obcy człowiek z zupełnie innego kraju ma właściwie takie same zastrzeżenia do tej instytucji co ja. Co więcej bardzo podobnie do autora postrzegam to co się dzieje z nami po śmierci.


Książki z tej serii stały się dla mnie jednymi z najważniejszych w moim życiu, bo dzięki nim zobaczyłam, że nie jestem sama ze swoim postrzeganiem życia i podejściem do wielu spraw. Poza tym szczególnie w "Bursztynowej lunecie" miałam wrażenie, że autor mocno mną potrząsną i sprawił, że bardziej doceniam swoje życie i jeszcze bardziej mam ochotę wziąć za nie odpowiedzialność. Pullman motywuje swojego czytelnika do tego, żeby zaczął samodzielnie myśleć i żyć, co nawet w przypadku dorosłych nie jest prostą sprawą. Jednak cała ta historia pokazuje, że każdy z nas musi stoczyć swoją wojnę o niezależność i samodzielność.

To niesamowite ile można wyciągnąć dla siebie z fantastyki dla młodzieży, która w dodatku nie jest cukierkowa, ale mimo wszystko ma słodko - gorzki wydźwięk. Nie umiem, nie docenić kunsztu i nakładu pracy Pullmana przy tej serii i mam nadzieję, że serialowe "Mroczne Materie" sprostają moim oczekiwaniom.

Po skończeniu "Bursztynowej lunety" miałam sporego kaca i ciężko jest mi zacząć czytać kolejną książkę, podczas gdy nie wyszłam jeszcze ze świata poprzedniej. Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że pierwszy sezon "Mrocznych Materii" jest już na HBO, a na mojej półce jest pierwszy tom "Księgi Prochu", która jest czymś z uniwersum "Mrocznych Materii".

Dajcie znać czy czytaliście już tą serię i jakie wrażenie ona na Was wywarła. Jestem ciekawa Waszego zdania.

Pozdrawiam 
Natalia 

Komentarze