"Wieża Koronna", Michael J. Sullivan

 O tworczości Michael'a J. Sullivana słyszałam już od dawna i bardzo chciałam sięgnąć po jego powieści. W końcu zaopatrzyłam się m. in. w "Wieżę koronną", która odleżała swoje na moim regale do momentu, w którym zdecydowałam się po nią sięgnąć.


~*~

Hadrian Blackwater - żołnierz powracający w rodzinne strony oraz Royce Melborn - sprytny złodziej, zostają zmuszeni do współpracy przez starego czarodzieja, który zleca im skomplikowaną kradzież skarbca Wieży Koronnej. To właśnie ta niezdobyta budowla kryje w sobie najcenniejsze przedmioty w królestwie, jednak dla czarodzieja liczy się coś znacznie więcej niż tylko złoto czy klejnoty. Mężczyzna każe im wykraść księgę, do której bardzo chce zajrzeć. Warunkiem czarodzieja jest również to, aby dokonali kradzieży wspólnymi siłami, albowiem starszy mężczyzna chce, by młodzi mężczyźni czegoś się od siebie nauczyli. 

Wprawdzie akcja powieści pełna jest zwrotów akcji, nieoczekiwanych przygód i zaskakujących wydarzeń, to fabuła jest prowadzona w niespieszny i mało dynamiczny sposób. To ma swoje wady i zalety - w zależności od tego czego szukamy w danej historii. Jednak tu wszystko ma swój sens, który dostrzegamy dopiero w miarę tego im głębiej wchodzimy w powyższą opowieść, by na końcu dowiedzieć się jak skomplikowaną intrygę usnuł starszy czarodziej. Gdy skończyłam czytać "Wieżę Koronną" z jednej strony byłam pod wrażeniem jak bardzo skomplikowana intryga stoi za tym, aby dwóch mężczyzn zaczęło ze sobą współpracować. Jednak z drugiej strony zadawałam sobie pytanie po co? - przypuszczam, że odpowiedź powinnam znaleźć w kolejnych tomach.

W każdym razie bardzo zżyłam się z bohaterami tej książki - zarówno Hadrianem i Royce'm, jak i Korniszonem i Gwen, którzy okazali się dla tych dwóch mężczyzn bardzo ważni. 

Poszczególne postaci na łamach tejże powieści muszą zmierzyć się z różnymi przeciwnościami losu, ale także pokonać swoje osobiste uprzedzenia i konflikty; co sprawiło, że bardzo łatwo było mi się zaangażować w tę historię. Bardzo pochłonęła mnie szczególnie w historia Gwen i jej walka o lepsze i bardziej godne życie. Dodatkowo ogromną przyjemność sprawiło mi śledzenie tego jak relacja między Hadrianem a Royce'em ewoluuje w trakcie misji, a ja mogę obserwować ich rozwój i zmiany zachodzące nie tylko w ich relacji, ale także w nich samych. Jedyne czego mi zabrakło to mało fantastyki w fantastyce. Otóż "Wieża Koronna" to dla mnie bardziej powieść przygodowo - sensacyjna niż z gatunku fantasy. Jednakże bardzo przyjemnie mi się ją czytało i chętnie wrócę do świata wykreowanego przez autora. 

Muszę jednak nadmienić, że podczas lektury tej książki bardzo ubolewałam nad fatalną korektą i momentami siedziałam nad tą książką z ołówkiem i poprawiałam błędy. Mam nadzieję, że w następnych tomach będzie dużo lepiej pod tym względem. Jednak mimo pewnych niedociągnięć spokojnie mogę polecić tę książkę jako dobrą rozrywkę.

Natalia

Komentarze