"Priest. Zakazany owoc. Tom 1", Sierra Simon– recenzja napisana przez mężczyznę

Na samym wstępie muszę powiedzieć, że recenzja została napisana przez mężczyznę, męża z kilkuletnim stażem. To istotne bo jestem przekonany, że ta książka jak żadna inna, może zupełnie inaczej zostać odebrana przez dopiero co wkraczającą w dorosłość dziewczynę, dojrzałą kobietę, młodego mężczyznę, który wchodzi w dorosły świat czy też jak w tym przypadku, doświadczonego męża swojej żony. 

"Priest. Zakazany owoc. Tom 1" zaklasyfikowałbym jako romans – erotyk, który kojarzy mi się z tak szumnymi pozycjami jak "50 twarzy Greya" czy też "365 dni". Tyle, że recenzowana pozycja ma w mojej ocenie lepsze, wiarygodniejsze podstawy. Jak się popatrzy tak bez refleksji głębszych to ma się wrażenie, że faktycznie to się mogło gdzieś wydarzyć, niestety nie jest tak idealnie jak się już wejdzie w szczegóły.

Historia jest zaskakująco prosta, oparta na dwóch wydaje mi się dość popularnych fantazjach mężczyzn i kobiet. Mamy młodego księdza katolickiego Tom'ego Bell'a z trzyletnim stażem o irlandzkich korzeniach, któremu jak do tej pory udawało się skutecznie wytrwać w celibacie i zagubioną, seksowną ateistkę Poppy, która zamiast do psychologa przychodzi do konfesjonału tego wspomnianego wyżej księdza po porady natury duchowej. 

Wydaje mi się, że każdy szanujący się mężczyzna mając kiedyś dość spełniania oczekiwań, wymagań jakiejś kobiety czy ogólnie kobiet zastanawiał się jakby to było wyjechać w Bieszczady i zostać księdzem w jakiejś małej, wiejskiej parafii, czy udałoby mu się wytrwać w celibacie, co wtedy by czuł, jakby radził sobie z popędem seksualnym. Z drugiej strony na pewno nie jedną kobietę zarumieni fantazja o uwiedzeniu seksownego prawiczka w mundurze katolickiego duchownego. Wielkiej filozofii w powyższej książce nie ma -  ksiądz od chęci nawrócenia zagubionej duszyczki na wiarę katolicką powoli przechodzi do coraz bardziej lubieżnych myśli, które w końcu zaczyna realizować. 

Nie ma co kryć, że to przede wszystkim erotyk i dużo tutaj opisów seksu. Relacja między bohaterami nie jest budowana na jakichś wyższych emocjach lecz na zwykłym wzajemnym pożądaniu. Przez pewien moment miałem nadzieje, że książka z cukierkowego erotyka pokaże powolny upadek moralny księdza i że może nawet przejdzie w horror gdy okaże się, że Poppy to tak naprawdę demon seksu z prawdziwego piekła, który postanowił sprowadzić na złą drogę duszę księdza. W tym kontekście znacząca wydaje mi się scena, w której Poppy o trzeciej w nocy wali do drzwi plebanii ubrana w prześwitującą bluzkę, dzierżąc w wolnej ręce butelkę alkoholu, akurat w momencie, gdy jej kochanek myślał o tym, żeby przestać kontynuować relację z Poppy. Oczywiście udało jej się wtedy uwieść księdza. Po tej scenie byłem przekonany o demonicznym pochodzeniu Poppy. Niestety nic z tych rzeczy, a tom I kończy się jak każdy szanujący się erotyk dla kobiet. Każdy niech sam się domyśli jak, a najlepiej niech przeczyta. 

Książkę można oceniać na różnych płaszczyznach. Mamy tutaj rozmyślania mężczyzny o celibacie, o wytrwaniu w życiu bez seksu. I na tej płaszczyźnie jest bardzo dobrze. Ojciec Bell ma takie same przemyślenia jakie wydaje mi się, że mógłby mieć typowy facet po trzech latach życia w czystości. To zaskakujące bo książka została napisana przez kobietę. Należy w ogóle dodać, że książka napisana jest z perspektywy oczu ojca Bella. Wiem co się dzieje w głowie młodego księdza, czemu się zachowuje tak a nie inaczej. Natomiast o Poppy dowiadujemy się czegokolwiek dopiero jak coś wypowie. 

Trochę gorzej jest jeżeli chodzi o rozmyślania duchowe księdza oparte na wierze katolickiej Niby są odniesienia do Pisma Świętego, niby autorka książki odrobiła lekcje, ale ojciec Bell w mojej ocenie nie mówi jak katolicki ksiądz tylko jak typowy facet, który ma świeckie pojęcie o celibacie. Może to dlatego, że akcja powieści toczy się w USA w Kansas City, a nie w Polsce. Tak na marginesie chętnie przeczytałbym podobną książkę o polskim księdzu w polskich relacjach. Natomiast jeżeli chodzi o sceny seksu to nie zrobiły na mnie wrażenia - niby ostro, niby z pompą, bo i ciekawe miejsca, np. ołtarz w kościele i ciekawe pomysły, np. chodzenie nago Poppy na czworaka z postawioną szklanką na niej wypełnioną alkoholem tak żeby się nic nie wylało, ale najchętniej miałem ochotę pominąć tę część książki, chociaż jednak nie pomijałem. Trochę tutaj jest BDSMu przez co rozumiem brzydkie słowa podczas stosunku, przymuszania, wydawania poleceń i ich spełniania, ale bez jakiejś przesady. Najmniej realnie w całej tej historii wypada Poppy - seksowna panna z dobrego domu, po dobrych szkołach, która uciekła z bogatego domu i pracy w korporacji żeby spełnić swoje fantazje i tańczyć w klubie ze striptizem dla facetów o statusie jej ojca. Poppy jest nierealna dla mnie, bo jest zawsze chętna, zawsze napalona, zawsze gotowa spełniać każdą jedną fantazje swojego faceta; no i przy tym tylko tego jednego faceta, a nie jeszcze innych facetów, no bo nie jest puszczalska. Nie wiem może dlatego, że ojciec Bell i Poppy w pierwszym tomie nie są jeszcze po ślubie, ale jest drugi i trzeci tom, więc tam może to wszystko się zmienia (nie wiem tego, nie sprawdzałem). 

Warto wspomnieć, że w książce są dość jednoznaczne odniesienia do feminizmu w kontekście zgody kobiety na seks. Konkluzja brzmi następująco: feminizm kończy się tam gdzie chodzi o przyjemność seksualną kobiety. Ojciec Bell, człowiek nowoczesny podczas seksu pyta na początku o wszystko, czy może zrobić to, czy może zrobić tamto, a Poppy to wszystko irytuje i grozi, że jak tak będzie o wszystko pytał zamiast brać ją tak jak tylko przyjdzie mu do głowy to przestanie to być przyjemne dla niej. 

Czytając tę książkę cały czas próbowałem szukać błędów logicznych w zachowaniu głównych postaci w książce i gdy już mi się wydawało, że taki błąd znalazłem to po chwili było opisane zdarzenie, które w dość spójny sposób tłumaczyło zachowanie ojca Bella czy też Poppy. Przykładowo ojciec Bell jest gorącym ciachem, który jest niesamowitym kochankiem. Można by więc sobie zadać pytanie no jak to tak, samouk czy co? Po czym dowiadujemy się, że przed seminarium Tom Bell kosił atrakcyjne panny niczym kombajn na polskich hektarach podczas żniw i tylko tragiczne zdarzenie w jego rodzinie spowodowało, że wybrał stan duchowny. 

Podsumowując: "Priest. Tom I" ma zaskakująco dużo plusów. Przede wszystkim autorka miała dobry pomysł na powieść, chociaż  moim zdaniem nie do końca wykorzystany. Dobrze się to czyta nie tylko ze względu na tematykę, ale również przystępny styl autorki. Chociaż wolałbym osobiście, żeby najpierw było sielankowo, a na końcu skończyło się horrorem. Niestety horroru w tej powieści nie ma. 

Rafał

Komentarze

  1. Generalnie nie przepadam za takim rodzajem powieści, ale od czasu do czasu warto wyjść spoza swojej strefy komfortu i przeczytać coś innego. Wobec tego będę mieć na uwadze ten tytuł. Dziękuję za recenzję 🙂

    OdpowiedzUsuń
  2. to prawda, warto wyjść czasami poza strefę komfortu, można się przyjemnie zaskoczyć i tym samym rozwinąć horyzonty

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskakująca recenzja :) myślałam, że książka okaże się jednowymiarowa i niezbyt ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe podejście do tematu. Bardzo chętnie bym ją poznała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mnie się Twoja recenzja, masz łatwość operowania słowem, a to lubię.
    Po książkę raczej nie sięgnę, bo z kolei nie lubię bajek. ( kolejne części i sugerowany dalszy ciąg tego romansu).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz