Meg Elison, "Księga bezimiennej akuszerki" - moja opinia.

"Księga bezimiennej akuszerki" autorstwa Meg Elison to kolejna powieść, która przyszła do mnie z księgarni TaniaKsiazka.pl

Powyższa publikacja to pierwszy tom trylogii "Droga donikąd", która zainteresowała mnie nie tylko obietnicą dobrej historii postapo, ale również porównaniem do "Opowieści podręcznej".

~*~ 

Na skutek tajemniczej gorączki na całym świecie umiera wielu ludzi, jednak to kobiety i dzieci umierają częściej niż mężczyźni, a ciąża i poród oznaczają wyrok śmierci - zarówno dla matki, jak i dla dziecka. Już na początku epidemii poznajemy położną, która w wyniku splotu różnych wydarzeń jest pozostawiona sama sobie w świecie, który stał się dla kobiet jeszcze bardziej niebezpieczny. W rzeczywistości, w której żyje bezimienna akuszerka pozostałe przy życiu kobiety są prześladowane przez bandy mężczyzn, którzy je chwytają, trzymają w łańcuchach i używają ich oraz nimi handlują. Żeby zachować wolność główna bohaterka przebiera się za mężczyznę i unika ludzi. Jednak niebawem okazuje się, że nie tylko musi umieć się bronić przed grupkami mężczyzn, ale również odkrywa, że chce pomagać tym nielicznym kobietom, które jeszcze zostały. 

Tak jak wspomniałam na początku sięgając po "Księgę bezimiennej akuszerki" liczyłam na dobrą powieść postapo w klimacie "Opowieści podręcznej", jednakże dość szybko zorientowałam się, że autorka miała świetny pomysł na historię, jednak z wykonaniem jest już trochę gorzej. Powyższą książkę wprawdzie czyta się lekko i szybko, dzięki czemu można oderwać się od codziennych obowiązków, ale lista rzeczy, które mnie uwierały rosła niemalże z każdą kolejną stroną. 

Jedną z rzeczy, które mnie irytowały to nic nie wnoszące do powieści dłużyzny i niepotrzebne przemyślenia głównej bohaterki. Mam tu na myśli chociażby to, że kobieta podczas poszukiwania wody poznaje mężczyznę, po czym mamy kilka zdań odnośnie tego co świadczy o tym, że jest gejem. Moim zdaniem można było załatwić to dużo zwięźlej, a już na pewno dużo lepiej - tym bardziej, że kilka stron później wspomniany wyżej osobnik idzie swoją drogą i nie mamy z nim już więcej do czynienia w dalszej części książki. Poza tym tytułowa akuszerka radzi sobie zadziwiająco dobrze jak na kogoś, kto nie musiał sobie wcześniej radzić w tak krytycznych sytuacjach i nie ma wojskowego przeszkolenia - a przynajmniej nic o tym nie wiemy. Jakoś główna bohaterka przez całą powieść nie ma trudności z zabiciem kogokolwiek (nawet jeżeli napada ją kilku mężczyzn) czy ze zdobyciem pożywienia - bo zawsze jak idzie na tak zwany szaber znajduje duże ilości jedzenia (czasem nawet broń z nabojami), które np. pozwalają przetrwać jej zimę. Dodatkowo jakimś cudem miała ogromną ilość leków, które nigdy się nie kończyły i którym nigdy nie kończył się termin przydatności do spożycia (tak samo zresztą jak w przypadku żywności). I rozumiem, że z jednej strony autorka stworzyła świat, w którym wymarło wielu ludzi, co tłumaczyłoby to znajdowane bez problemu jedzenie; a człowiek, który musi sobie poradzić w trudnej sytuacji jest zdolny do wszystkiego - tym bardziej, jak mu skoczy adrenalina. Jednak ileż można mieć takie szczęście, żeby bez większych problemów radzić sobie w każdej krytycznej sytuacji? Dodatkowo jakim cudem tylko ona i ewentualnie osoby, które jej towarzyszyły wpadły na pomysł przeszukania okolicznych domów pod kątem przydatnych rzeczy i w wielu przypadkach nie zrobił tego nikt przed nimi?

Poza tym miałam wrażenie, że tytułowa akuszerka jest wyprana z emocji. Wprawdzie czasem jest wspomniane, że za kimś tęskni lub czuje się samotna, ale jakoś nigdy nie miała ataków paniki, a po każdym ataku przez mężczyznę lub kilku osobników "otrzepywała" się i szła dalej - jakby to nie miało większego wpływu na to jak się czuje. Dodatkowo w moim odczuciu autorka chciała wsadzić w powieść wszystkie popularne wątki - od LGBT, przez prawa kobiet, fanatyzm religijny, epidemię, aż po wątki erotyczne i inne. Uważam również, że autorka nie mogła się zdecydować na to, w którym kierunku pójść i wszystko co mogła wsadziła w świat, przez który przetoczyła się tajemnicza choroba. I ja rozumiem, że to pierwszy tom, który ma nas wprowadzić do świata, ale jest zarysowany w taki sposób, który w ogóle do mnie nie trafia. 

"Księga bezimiennej akuszerki" niestety mocno mnie rozczarowała i bardzo mnie zdziwiło, że ma już sporo dobrych ocen i recenzji. Jednak być może to wynika z tego, że oczekiwałam dużo mocniejszej historii, po której będę miała kaca; natomiast dostałam niedopracowaną w moim odczuciu powieść, która mimo tego, że zawiera drastyczne sceny i mówi o trudnych rzeczach to nie wstrząsnęła mną tak jakbym się tego spodziewała.

Dajcie znać czy czytaliście już tą książkę i jakie macie odczucia po jej przeczytaniu. Chętnie podyskutuję na jej temat - nawet (a może tym bardziej) jeśli Wasza opinia na temat powyższej powieści bardzo różni się od mojej. 

Pozdrawiam
Natalia

~*~

"Księgę bezimiennej akuszerki" znajdziecie wśród nowości z księgarni TaniaKsiazka.pl.

Komentarze

  1. Chyba na razie nie będę się za tą książką rozglądała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać niespecjalnie warto się za nią rozglądać;).

      Usuń
  2. Kurczę, to teraz dałaś mi do myślenia, bo z jednej strony mamy bardzo ciekawą wizję świata, a z drugiej strony okazuje się, że nie jest ona tak ,, genialna". Zastanowię się zatem jeszcze. Okładka bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak to powieść pełna mankamentów, ale fakt - pomysł na świat jest ciekawy, a okładka piękna.

      Usuń
  3. Lubię klimaty postapo, ale o tej książce nie słyszałam. Skoro jednak nie jest zbyt wciągająca, to chyba ją sobie odpuszczę. Ewentualnie w dalszej przyszłości przeczytam, jeśli natrafię na ową publikację w lokalnej bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie czyta się zadziwiająco lekko, ale w pewnym momencie człowiek się orientuje, że ma co do niej całkiem sporo zastrzeżeń.

      Usuń
  4. Nie czytałam i chyba jednak się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Typowy produkt współczesnego ideolo. Ideolo jeszcze trzeba umieć podać (Elison najwyraźniej nie umie), z feministycznego postapo można polecić np. "Oryks i Derkacz" Atwood oraz "Marianna i Barbarzyńcy" Carter.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Tu moim zdaniem autorka próbowała bezmyślnie napchać wszystkie chwytliwe motywy, które sprawią, że książka się sprzeda co nie wyszło tej powieści na dobre. Myślę, że za parę lat nikt nie będzie o niej pamiętał i aż dziw mnie bierze, że jest to książka nagradzana, bo jest wiele innych, które są dużo lepsze.

      Usuń
    2. I dziękuję za polecenie książek. Po Antwood już od dawna chcę sięgnąć, ale o "Mariannie i Barbarzyńcach" jeszcze nie słyszałam i na pewno przyjrzę się im bliżej.

      Usuń
  6. Czytałam i mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie kwestia gustu i oczekiwań wobec książki - ja miałam większe od tego co dostałam.

      Usuń
  7. Chętnie przeczytam jeśli wpadnę na nią, ponieważ pomysł na fabułę mnie kusi ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś nie mam chęci czytać o prześladowaniu kobiet. Z recenzji wynika, że jeśli nie sięgnę po tę książkę, niewiele stracę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam i też spodziewałam się czegoś mocniejszego. Niemniej jednak przy kolejnych dwóch tomach dam szansę autorce, może się wykaże. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz