"Pierwsza osoba liczby pojedynczej" Haruki Murakami

 



„Pierwsza osoba liczby pojedynczej” to zbiór opowiadań jednego z moich ulubionych pisarzy. Haruki Murakami potrafi oczarować swoimi zdaniami, prostymi a pełnymi metafor i ukrytych morałów. Zawsze właśnie to ceniłam w jego książkach, które prowadził w bardzo specyficzny sposób, przywodzący na myśl muzykę płynącą z głośników zadymionego baru, w którym wszystko może się wydarzyć. 

Do tej pory miałam do czynienia raczej z powieściami tego autora – o niektórych możecie poczytać na naszym blogu - jednak mam już też za sobą zbiory opowiadań. Wydawało mi się przy pierwszym z nich, że pisarz, który potrafi tak dobrze poprowadzić akcję na wielu stronach, może stracić swój urok w krótszych formach. Jednak były to niepotrzebne obawy. 

Najnowszy zbiór opowiadań jest chyba najcieńszym jak do tej pory. Mimo to nadal wymaga od nas zanurzenia się w nim całym sobą. Osobiście mam tak z tymi książkami, że ich styl, atmosfera i sposób w jaki są napisane, wymuszają u mnie czytanie ich powoli, wręcz rozkoszowanie się niemal każdym zdaniem. Tak polecam ją czytać, gdyż to bardzo współgra z jego ‘melodią’. 
W tym zbiorze czeka nas niespodziewanie poezja. Proszę się jednak nie martwić, że przez tę małą zmianę, rozpłynie się tak charakterystyczny styl autora. Dodaje ona nieodkrytych dotąd tonów brzmienia tej wyjątkowej narracji. 

Znajdziemy tu między innymi przedziwną historię o miłości, która na różne sposoby uzmysławia nam inną miłość -  do muzyki, która staje się tłem naszego pokręconego życia. 

„A nasze życie to w końcu tylko ładnie opakowane dobro nietrwałe”.

Jak dla mnie opowiadanie „Karnawał” jest w jakimś sensie kwintesencją stylu Murakamiego. Zastanawia się on tu nad dwiema skrajnościami, na które większość ludzi patrzy w dość oczywisty sposób. Autor jednak, jak to ma w zwyczaju, odwraca ten punkt widzenia, jakby chciał powiedzieć, że ten świat ma wiele ukrytych kątów i zakamarków i nie warto patrzeć na niego tylko w jeden sposób, według utartego schematu, bo można przegapić coś ważnego. 

Inną rzeczą, także często pojawiającą się u pana M. jest surrealizm. W swoich książkach lubi jego elementy mieszać ze światem rzeczywistym ale tak, by wydawały się one jak najbardziej prawdopodobne. Odnajdziemy je przy okazji poznawania historii małpy z Shinagawy. 

Dlaczego taki tytuł zbioru? Z komentarza tłumacza na samym końcu, który polecam przeczytać, można wywnioskować, że chodzi tu o niuanse języka japońskiego, gdzie „ja” można powiedzieć bardziej lub mniej formalnie. Dlatego jedne opowiadania jak wspomnienia z czasów studiów i lata młodości są podkreślone właśnie tą mniej formalną formą jeśli dobrze rozumiem. Natomiast na koniec tej podróży, według przypisu tłumacza, autor używa formalnej formy słowa „ja”. Dzięki tej wiedzy dostrzegamy, że dystansuje się on od nas, opowiadając o sobie jakbyśmy go dobrze znali a jednocześnie dając do zrozumienia, że nie znamy go w ogóle.  Otwiera to przed nami kolejne pola do interpretacji. 

Teraz pytanie, czy poleciłabym tą książkę każdemu? Jako sympatyk tego autora jak najbardziej, jednak staram się być ostrożna, gdyż wiem, że czasem nawet wybitny pisarz może komuś zwyczajnie „nie podejść”. W jednej z wcześniejszych recenzji napisałam, że „w książkach Murakamiego jest coś takiego, co każe się w nie zagłębić. Jak poszukiwanie skarbu – wiesz, że gdzieś tam jest. To coś, co definiuje tę książkę, jej przesłanie. Starasz się więc czytać ostrożnie, żeby tego nie przegapić. A gdy już skończysz, zastanawiasz się, czy twoje odczucia to prawdziwy sens tej książki, czy może jednak ci coś umknęło. Wielka niewiadoma. Ale niewiadoma, która przyciąga.”

Podtrzymuję to zdanie i zachęcam do spróbowania odnalezienia czegoś dla siebie w książkach pana M. Nie mogę być do końca pewna, ale mam przeczucie, że Was nie zawiedzie. 


Książkę można nabyć tu - Księgarnia Muza 

Alicja

Komentarze

  1. "Karnawał" to chyba moje ulubione opowiadanie z tego zbioru i skoro Twoim zdaniem najbardziej charakteryzuje styl autora, to zapowiada się, że będzie to również jeden z moich ulubionych autorów. Dziś odebrałam m. in. dwie książki Murakamiego (obie części "Śmierci Komandora") i mam na półce jeszcze "Norwegian Wood" i już nie mogę się doczekać aż po nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że się nie zawiedziesz, choć oczywiście jest to skrawek stylu i możliwości pana M., to jak dla mnie ulubiony skrawek. W takim razie życzę miłej lektury. :)

      Usuń
  2. Nigdy nie czytałam książek Murakamiego, ale ostatnio zaczęłam się nad nimi zastanawiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli już pierwszy krok za Tobą, teraz zostaje tylko wybrać, co będzie jako pierwsze :)

      Usuń
  3. Jeszcze nie czytałam nic tego autora, ale tyle osób poleca, że muszę w końcu poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, w najgorszym przypadku Ci się nie spodoba, a to nie zbrodnia :) Mnie też nie porywają niektóre znane nazwiska. Nie wiem jaki styl preferujesz, ale jest duża szansa, że Ci się spodoba :)

      Usuń
  4. Słyszałam o tym autorze, ale nie miałam jeszcze okazji czytać jego twórczości. Muszę to koniecznie zmienić.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz