"Outpost", Dmitrij Głuchowski

"Outpost", Dmitrij Głuchowski
"Outpost" Glukhovsky'ego leżał na moim regale już od lat i jakoś nie mogłam się za niego zabrać. Jednak ostatnio postanowiłam w końcu bardziej zabrać się za moją biblioteczkę.

W książce autor zabiera nas do Rosji, której historia praktycznie dobiega kresu. Jednak niektórzy nieporadnie próbują dopisywać jej kolejne rozdziały. Mimo to dla większości sprawa jest już oczywista - to koniec. Mimo to ludzie zakochują się w sobie i rodzą się dzieci, a życie zdaje się jakoś płynąć dalej. 

Tak jak wspomniałam w powyższej powieści historia Rosji praktycznie dobiega końca, chociaż są ludzie, którzy usiłują nieporadnie dopisać jej następne rozdziały. Jegor beznadziejnie zakochał się w Michelle, Pałkan usiłuje w Moskwie wybłagać uzupełnienie rezerw żywności, a sama Michelle zupełnie nie odnajduje się w miejscu, w którym nie ma żadnych perspektyw. Jednak chyba nikt nie z bohaterów książki nie zdaje sobie sprawy, że w Rosji w zasadzie zostały jedynie puste i uśpione na wieki miasta. Jednam mimo tego całego poczucia beznadziei jest też coś niepokojącego. Bo w końcu, skoro za Wołgą świat zieje pustką to dlaczego most jest tak pilnie strzeżony? Dlaczego wartownicy tak intensywnie wpatrują się w otulającą go zieloną nieprzeniknioną mgłę? I dlaczego każdy szmer, szelest i pomruk, który dobiega zza kotary toksycznych wyziewów, stawia ich na nogi, a może nawet przeraża? Czyżby spodziewano się, że ktoś lub coś może stamtąd przyjść?

I właśnie pewnego dnia nadchodzi - wyłania się z mgły. Tylko przyniesie zbawienie czy zagładę? Odkupienie czy potępienie? I jak splecie swój los z lokalnymi mieszkańcami?

~*~ 

O tej książce dość dużo słyszałam w okolicach ataku Rosji na Ukrainę i od tamtej pory miałam ją gdzieś z tyłu głowy. Jednak sięgnęłam po nią dopiero niedawno. I mam wrażenie, że w  kontekście aktualnych wydarzeń czytałam ją zupełnie inaczej, niż wtedy, kiedy ta wojna nie miałaby miejsca. Autor rozciąga przed nami wizję beznadziei oraz życia w ciągłej biedzie i w nieustannym zagrożeniu. Właściwie postaci są pozostawione samym sobie, chociaż każda z nich na swój sposób usiłuje układać sobie życie w bardzo trudnych warunkach. Natomiast ja mogłam obserwować jak rozwijają się relacje pomiędzy poszczególnymi bohaterami i jak każdy z nich patrzy na życie. I tak jak w każdej społeczności każdy usiłuje radzić sobie w zaistniałej rzeczywistości tak jak potrafi najlepiej. Chociaż czy tak naprawdę można dźwignąć życie w postapokaliptycznym świecie?

Nasi bohaterowie ożywiają się w momencie, w którym z za mostu przybywa do nich pewien gość. To zmienia wiele i sprawia, że mieszkańcy małej wioski mają nadzieję na to, że ich los się odmieni - i na pewno tak będzie, chociaż niekoniecznie wszystko będzie szło po ich myśli. 

"Outpost" może nie jest moją ulubioną powieścią, ale myślę, że warto po nią sięgnąć, bo niewątpliwie daje do myślenia i zostaje w głowie na długo. 



Komentarze

  1. Brzmi intrygująco, ale nie wiem, czy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ją już u siebie, ale doba zbyt krótka bym mogła się za nią zabrać :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazwyczaj kupowałam książki tego autora jako prezenty, może czas, żebym sama po nie sięgnęła!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz