Po jakie książki warto sięgnąć podczas świąt? #1

Wielkimi krokami zbliżają się święta. To dla wielu osób niewątpliwie czas spotkań z najbliższymi. Zbliżające się wolne to dla moli książkowych również czas, w którym będą chcieli wyłuskać trochę czasu na czytanie. Jednak jeżeli nie możecie się zdecydować na to po co sięgnąć to poniżej zamieszczam małą ściągę. Wybrałam lekkie i/lub klimatyczne historie, które moim zdaniem świetnie się sprawdzą na zimowe wieczory. A - i na wstępie odpuściłam sobie te wszystkie oczywiste świąteczne powieści, o których zawsze jest głośno w okolicach świąt Bożego Narodzenia. 


Cykl "Materia Prima", Adama Przechrzty


Adept, Adam Przechrzta

Olaf Rudnicki jest alchemikiem i aptekarzem z własną apteką. Do enklaw, które stosunkowo niedawno pojawiły się na świecie wybiera się po substancję zwaną materia prima będącą cennym składnikiem leków, które sporządza mężczyzna. Pewnego dnia w enklawie spotyka rosyjskich żołnierzy, dzięki którym przeżył swój wypad w to tajemnicze, złowieszcze i niebezpieczne miejsce. Od tego momentu życie Rudnickiego oraz żołnierzy mają coraz więcej wspólnych mianowników.

Akcja w pierwszym tomie serii rozpoczyna się na terenach Polskich pod okupacją, na początku XX wieku tuż przed I Wojną Światową. Zatem nasz kraj jest pod zaborami, a zbliżająca się wojna sprawia, że w społeczeństwie panują nerwowe nastroje. Dodatkowo warszawska enklawa stanowi coraz większe niebezpieczeństwo dla ludności. Sytuację podsyca jeszcze fakt, że pewnym momencie w tajemniczych okolicznościach ginie nastolatka z dobrego domu.

Co właściwie mnie zauroczyło w tym cyklu?

Już w momencie, w którym po raz pierwszy czytałam "Adepta" wiedziałam, że to będzie jedna z najlepszych serii, które do tej pory przeczytałam. Wielowątkowość, świetnie zbudowane postacie i tło powieści oraz lekkie pióro autora sprawiły, że każdą kolejną książkę Przechrzty czytałam szybko i z zapartym tchem. Dodatkowo to jak autor wymyślił świat w "Materia Prima" jest czymś niesamowitym, co nie daje nam o sobie zapomnieć jeszcze długo po lekturze. Z jednej strony mamy Przeklętych z enklawy, którzy mocno komplikują życie ludziom; a z drugiej obserwujemy rosnące niepokoje związane z sytuacją polityczną nie tylko w kraju, ale też na świecie. Zatem dla naszych bohaterów to czas zadawania sobie trudnych pytań i podejmowanie niełatwych decyzji oraz ryzykownych działań. Dodatkowo w powyższej serii znajduje się wiele wątków obyczajowych i społecznych, z lekką domieszką romansu. I powiem Wam, że gdyby ktoś zachwalał mi tak rozbudowaną serię polskiego pisarza podchodziłabym do niej z dystansem. Jednak okazuje się, że w tym wypadku Przechrzta sprawnie łączy te wszystkie wątki w bardzo ciekawą całość.

Odnoszę wrażenie, że zbudowanie alternatywnego świata osadzonego na terenie ziem polskich w pierwszej połowie XX wieku jest tylko pretekstem do opowiedzenia o tym jak wtedy żyli ludzie. To właśnie to czego się obawiali, czym się kierowali i co musieli brać pod uwagę niemalże na każdym kroku jest moim zdaniem zarysowane najlepiej. Natomiast odnoszę wrażenie, że enklawa, magia i Przeklęci czasem są tylko tłem dla tego co tak na prawdę ważne w tej serii.

"Materia Prima" jako całość to historia o przyjaźni, lojalności, oddaniu, poświęceniu, podejmowaniu trudnych decyzji i miłości. To również opowieść o tym czym jest honor oraz ukazanie patriotyzmu jako czegoś, co nie zawsze jest łatwe i takie oczywiste. Dodatkowo wszystko napisane jest tak, że każdą kolejną powieść z tego cyklu czytałam na coraz większym wdechu i z coraz większym zaciekawieniem. Poza tym o dziwo bardzo kibicowałam poszczególnym postaciom i mocno się z nimi związałam - co mimo wszystko nie zdarza mi się zbyt często. Niebawem mam zamiar sięgnąć po pierwszy tom z serii serii "Materia Secunda", który jest  kontynuacją "Materia Prima" i już nie mogę się doczekać poznania dalszych losów poszczególnych bohaterów. W końcu finał trylogii wprawdzie wiele wyjaśnia, ale też pozostawia wiele pytań i otwartych wątków. Na przykład o to czy Łucja przypadkiem nie narozrabia i jak będą się rozwijać jej relacje z jednym z głównych bohaterów. Mam nadzieję, że w "Materia Secunda" dostanę kilka odpowiedzi, ale pewnie wcześniej sięgnę po inne książki Adama Przechrzty - chociażby dla urozmaicenia. 

"Mroczne materie" P. Pullmana

"Zorza polarna", P. Pullman

Kiedy sięgałam po "Zorzę polarną" nie spodziewałam się tego jak bardzo pokocham tą serię nie tylko za opowieść w niej zawartą, ale również za pełnokrwistych bohaterów, niesamowicie wykreowane światy i przesłanie, które w sobie niesie. Powiem Wam, że dawno nie czytałam czegoś tak wielowątkowego i to w dodatku z postaciami, które często są ciężkie do wyczucia. Pewne rzeczy w fabule i zmiany w bohaterach były wprowadzane lub zarysowane tak subtelnie, że czułam się momentami zdezorientowana, ale również zaciekawiona tym w jakim kierunku to pójdzie. Takie rzeczy są dla mnie wyrazem kunsztu pisarskiego autora, bo myślę, że ciężko stworzyć dobrą, przejrzystą i łatwą w odbiorze historię z przesłaniem, pełną subtelności i wyrazistych postaci oraz wątków.

"Mroczne Materie" to historia o dorastaniu, przyjaźni, miłości, oddaniu, odwadze, poświęceniu, śmierci oraz o tym co tak na prawdę jest w życiu ważne. Autor skierował swój cykl szczególnie do młodych ludzi, którzy często szukają swojej tożsamości, miejsca na ziemi i borykają się z różnymi rozterkami. Dlatego też tym bardziej jestem pod wrażeniem prostoty, a zarazem złożoności fabuły tych książek. Dodatkowo ta seria jest również krytyką Kościoła Katolickiego i to naprawdę niezwykłe, że obcy człowiek z zupełnie innego kraju ma właściwie takie same zastrzeżenia do tej instytucji co ja. Co więcej bardzo podobnie do autora postrzegam to co się dzieje z nami po śmierci.

Mroczne Materie

Książki z tej serii stały się dla mnie jednymi z najważniejszych w moim życiu, bo dzięki nim zobaczyłam, że nie jestem sama ze swoim postrzeganiem życia i podejściem do wielu spraw. Poza tym szczególnie w "Bursztynowej lunecie" miałam wrażenie, że autor mocno mną potrząsną i sprawił, że bardziej doceniam swoje życie i jeszcze bardziej mam ochotę wziąć za nie odpowiedzialność. Pullman motywuje swojego czytelnika do tego, żeby zaczął samodzielnie myśleć i żyć, co nawet w przypadku dorosłych nie jest prostą sprawą. Jednak cała ta historia pokazuje, że każdy z nas musi stoczyć swoją wojnę o niezależność i samodzielność. 


Jeżeli chcecie zapoznać się z bardziej szczegółowymi notkami na temat tej serii to zapraszam >>>TU<<<


"Saga Księżycowa" Marissa Meyer


Cinder, Marissa Meyer
"Saga Księżycowa" to niezwykła seria, w której każda książka nawiązuje do innej baśni. Jednak całość zdaje się tworzyć spójną opowieść, którą czyta się niesamowicie lekko. 

W najbliższym czasie na naszym grupowym spotkaniu będziemy rozmawiać o "Cinder" - czyli pierwszej części tejże sagi. Rzecz dzieje się w orientalnym Pekinie przyszłości, który przynosi barwny, hałaśliwy krajobraz miasta, który ciekawi wielu Europejczyków. Wraz z Cinder - główną bohaterką, która jest mechanikiem znajdujemy się w zdziesiątkowanym przez śmiertelną plagę mieście. Dziewczyna jest cyborgiem o tajemniczej przeszłości, a jednocześnie obywatelem drugiej kategorii. Dodatkowo sprawę komplikuje nałożone piętno nałożone na nią przez macochę, jakoby była wina śmierci swojej przybranej siostry. W jej życiu niespodziewanie pojawia się książę, który nalega, aby wybrała się z nim na bal. To jednak niemożliwe chociażby ze względu na to, że jest cyborgiem.

Powyższa historia zawiera w sobie tyle z oryginalnej baśni, że niesamowitą rozrywką jest już samo porównywanie obu opowieści. Wraz z Cinder przeżywamy jej rozterki oraz usiłujemy sobie poradzić z brutalną rzeczywistością. Świat wykreowany przez autorkę wciąga i sprawia, że chce się więcej i zdziwieniem reaguje się na szybki koniec...

"Cinder" urzekła mnie dość mroczną i niepocieszającą wizją przyszłości, w której panuje przeludnienie i choroba, na którą tak na prawdę nie ma lekarstwa. Kiedy czytając tą powieść przymykałam oczy widziałam obraz futurystycznego, przepełnionego miasta, które jest zanieczyszczone, a jego mieszkańcy usiłują sobie radzić z otaczającą ich rzeczywistością. Jedyną oazą wydaje się pałac, bo z miejsca, na którym stoi Nowy Pekin nabiera blasku.

Ja póki co przeczytałam 2 pierwsze części, ale mam nadzieję, że to, iż czytamy "Cinder" na nasze spotkanie zmotywuje mnie do odświeżenia dwóch pierwszych tomów oraz sięgnięcia po dwa kolejne. Tym bardziej, że seria jest bardzo w moim typie. :)

O powyższej serii na naszym blogu pisała również Alicja, zanim jeszcze pojawił się ostatni tom. Zatem jeżeli chcecie spojrzeć na tą serię z nieco innej strony to zapraszam na post - "Saga Księżycowa", Marissa Meyer. 

Jeżeli chodzi o polecajki to myślę, że jak na jeden raz to wystarczy. Niebawem postaram się do Was wrócić z kolejną częścią poleceń książek. :) Tymczasem dajcie znać czy coś z moich propozycji Was zainteresowało. 

Pozdrawiam 
Natalia

Komentarze

Prześlij komentarz